Friday 1 July 2016

(450) finał

Taka sytuacja - prawdziwa - możliwa tylko w Brukseni. Twierdzi Ana Martin, zachwycona tym miastem. Stolicą, że przypomnę. Belgii, Ojropy, a może i świata oraz wszech. Nas i świata.
Scenka sytuacyjna właściwie. Teatrzyk taki.
Rozgrywa się toto, spektakl ten ci on, w Tysiącu. Ale mógłby gdziekolwiek w obszarach Sanżila i okoliczności.
Bo tu jest kolorowo, nieprzewidywanie i wymieszanie. Uwielbiam to. uwielbiam Bruskenię i Sanżila.
A co do scenki, to fajowa zaiste, Ana, przypomnij szczegóły, proszę pięknie, póki nie zapomnisz, w twoim wieku wszystko możliwe.
--------
Okoliczności: Tysiąc. Bruksenia (chyba). Albo granica tejże.
Miejsce: placyk przed parlamentem ojro. W skrócie pe-e lub e-pe, zależy od języka i nastroju.
Dzień: wtorek.
Otoczenie: targ cowtorkowy, co go tam przed parlament byli wsadzili wiosną, by trochę ożywić komisyjnych i nieparlamentarnych.
Pogoda: słońce.
Nastrój: wyśmienity. Wyż pogodowy zapewne w polskiej tiwi, ciśnienie atmosferyczne w hektopaskalach, jak się patrzy, pogodynka nie ma się do czego przyczepić.
Okoliczności: mecze belż - po nich i przed nimi. Oraz polskie w zanadrzu, co jest zdarzeniem epokowym, jak twierdzą w tiwi. Nawet pisowskiej. Piłka łączy ludzi, a już na pewno facetów.
Widok: auto. Kombi.
Czyly Polacy od remontów, albo Rumuni, wyrywa się przed szereg Roman, niepołączony za bardzo piłką, gwoli uściślenia.
Owszem, rodacy jadą. Widać po flagach z przodu, z tyłu, a przede wszystkim tych najmodniejszych - na lusterkach. Takich ubrankach.
Rogów brak, więc biali nie jadą, ci, co z żółtymi wygrali, co mamusiu?
Jadą, ale inni biali, co z czerwonymi wygrali, jakeśmy byli w Luksemburgu w ulewie nieziemskiej.
Aha, to ci brzydcy panowie jadą, jak mówiłaś.
I tu następuje niespodzianka, ciągnie Ana. Bo  - tak jak mówisz synku - po takiej ilości biało-czerownych zestawów spodziewałam się jak najgorszych wizaży. Białych do szpiku kości i za naszą krew. 
Tymczasem tar-ta-ta-ta uwaga: wielki finał - niespodzianka!
Bo kieruje pan Arabini taki lub niejaki, a obok niego - pan Negrini się zaśmiewa.
Język: francuski czysty.
Miny: zdziwione.
Auto: po przetarciu oczy okazuje się, że tak, to to na bogato zrobione na biało-czerwono.
Wniosek: w Brukseni wszystko jest możliwe.
Styl: zjednoczone kolory benetonu. 
Niech żyją Sanżil i okoliczności! Do jesieni, bo lato będzie nasze, nawet jeśli dzięki ojro.