Wednesday 10 February 2021

astma

Z mojej rodziny nie powiem, nie wszyscy tu są, bo ja jestem z wielodzietnej. Ale siostra i brat, owszem, o proszę, brat kuchnię nawet mi remontuje, szkoda, że skończyć nie może. No ale nic, w firmie pracuje, uczciwie jak Belg żyje, to rozumiem, że praca przed siostrą. Siostra moja za to, ta to se życie wyszykowała. 25 lat tu jest, 25, Ana, słyszysz? I cały czas tylko gada o zjeżdżaniu i chałupie, co se ją prawie już postawiła.

Dzieci ma?

Ma, a jakże , dwójkę!

Aha, i marzy jej się, że one w Polsce zamieszkają, niech zgadnę!

Zgadłaś Ana! No i tak oszczędza, że w grzybie z tego wszystkiego mieszkają. Mała się już astmy nabawiła. Mówię dla niej, czemu lepszego nie wynajmiesz, a ona, że jej nie stać, bo na remont zbiera. Mi się to w głowie nie mieści. Na remont domu, co to nikt w nim nie zamieszka.

chleb

 Ana, oczywiście, zgadzam się z tobą, że tak nie można, jedną nogą tu, a drugą tam. Co oni tam w tym kraju widzą? Ty tęsknisz?

Nie, ja nie, bo nie lubię dziadów, dziadów kościelnych zwłaszcza, i dziadów raz jeszcze.

Aha, trochę cię nie rozumiem, ale miło mi, że ci Polski nie brak. Raz się żyje i ja teraz żyję tu. Całkiem dobrze żyję. Przykładowo chleb: jezu, to latają po polski gniot taki, najtańszy w worku, bo polski polski chlebuś on ci nasz. A ja nie. Jak chcę, to do deleza pójdę, i najdroższy wezmę, bo mi smakuje. Potem przychodzi klyjentka jedna z drugą i tylko na torebkę zezują, i jeszcze myślą, że ja do tej z deleza chleb z groszka pakuję, wyobrażasz to sobie Ana?

zwroty

Na czarno jedna z drugą robi, to i odliczać nie ma z czego, a minę ma zdziwioną, to byś się i ty Ana zdziwiła. I pytam jej, co się tak na podatki w Belgii skarży, skoro jeszcze nigdy podatku tu nie zapłaciła, tylko z samych zwrotów żyje, na dzieci, na starego, co też na czarno; a ta jak nie wyskoczy na mnie z gębą, że krótko jestem, 5 lat, to nie wiem, jak tu jest strasznie w tej Brukseni. Ja jej na to, by wracała do teściowej, a ta, że chałupa na wsi niegotowa, to zostać musi. Oj Ana, ja samych takich spotykam, co tu na rok przyjechali,  a już im 20 kropnęło.

Thursday 4 February 2021

adryjan

 Jest to zapewne koniec pewnej ery, same i sami powiecie, jak tylko się dowiecie.

Ana Martin w szoku od rana, kiedy to zdała sobie sprawę, że Sanżil już nigdy nie będzie tym samym.

Bo że biznes jeden za drugim i czecim w koronie siada i zamyka się - to jedno. Że nawet taka legenda jak Mariola zwinęła manatki i inne fryzjerskie szmatki, i zjechała na matczyznę czy inną ojcowiznę - to drugie. Ale że Adryjan zniknie z Alsemberga - no nie, to żadne czecie, to szok po prostu i wogle, kręci z niedowierzaniem głową Ana.

Ana, Ana, ale ty mnie chyba nie rozumiesz, co dla ciebie mówię, Ana no - staram się jej wytłumaczyć. Adryjan jako taki je przecie, to tylko szyld zdjęli no.

Adryjan bez szyldu to żaden Adryjan, na to ponuro Ana.

Ale no co ty, Ana, otrząśnij się dziewczyno, to tylko litery! Już całe lata przecie i tak były napisy po rusku czy po innemu, w innych alfabetach, znaczy się,  że tam sprzedają ruskie produkty właśnie.

Ksenio, musisz zrozumieć, o co się rozchodzi. O to mianowicie, że upadł symbol Sanżilactwa, naszego polskiego, i inni już nie wiedzą, że polski sklep na Alsembergu to nie byle jaki polski sklep. Bo on ci już nie polski, TA, co tam sprzedawała, już go przejęła. Nie z Rosji ona, ale blisko. Armenia.

Teraz dopiero rozumiem, dlaczego Stefan i Stefanowa nie zrozumieli, jakem ich prosiła o koperek i pietruszkę, i przynieśli byli takie belż nie wiadomo co. Dobre, ale nie to, o co chodziło. A Adryjana pod nosem mają.

Bo oni już nie wiedzieli, że jak błędnie mówię Albert, to mi chodzi o Adryjana. Niczym im to nie wybrzmiało. 

Więc szok i smutek i koniec Sanżila bliski.