Kogo to nie było w niedzielę w kinepolisie! Cały Sanżil i okoliczności, to za mało powiedziane. Tam się zjawiła chyba cała Belgia Labelżik! Bo i Prezesostwo w przededniu kongresu, i ministerialni, i Wezembek kogoś wysłał, a ci wszyscy, com to ich nawet nie dostrzegła, to mówić nie będę.
A jak żem ich niby miała dostrzec, skoro cztery seanse na raz w 4 salach puścili, no jak? Co to ja po ciemku widzę, jak jakieś zwierzę dosłownie, co to jego nazwy nawet nie znam? Wąż zapewne?
Co dawali.
Ana, gdzie ty żyjesz. Kler normalnie, bo co by innego.
O jezu - co pasuje normalnie - w podróży byłam.
No to pozwól, że cię zaskoczę. Kler klerem, wiadomo, chyba nic, o czym byśmy od lat nie wiedzieli, tam nie uświadczymy. Ale i tak dobrze, że lud ogląda. Kinepolis ma dochody - Belgia zadowolona, bo multikulti się szerzy - Sanżilaki zadowlone, bo nie czeba do Polski D drałować, by coś w normalnym języku zobaczyć, bez napisów do tego, kto by to dał radę czytać, i do tego w dwóch dialektach, oczy skaczą i pląsawica z tego, o szybkości zmian nie wspominając.
Same korzyści czyly.
Ale największe korzyści odniosłam ja, Ksenia. Ze stibu. Bo film na stadionie - daleko czyly. Jechało się i jechało. A potem gadało i gadało. Kul.
Jakie korzyści?
Kul.
Kul korzyści?
Nie. Kulturyści. A właściwie - kulturysta jeden.
To oni jeszcze istnieją, dziwi się Ana Martin? Myślałam, że minęli z latami 80. Filmami z jakim - im tam - Arnim i Sylwkiem.
A nie. Dobrze się mają. Mój kulturysta był młody. I tego tam, no gej po prostu, nie bójmy się tego słowa. Dość wyluzowany.
Nasz?
Przecie, że nasz. Mówię przecie, że w kinie był. Na klerze.
Co tu robi?
Uczestniczy w zawodach! Miszczu! Bo trenuje od 10 lat. W Polsce zaczął, A B i C jeszcze, po czym po latach pracy w saunie, gdzie napaczył się głównie na tych, co o nich film był - uciekł był do Londka.
A teraz jest z nami. Na Sanżilu. Od miesiąca dokładnie.
I do dalej?
A co niby. Chce zostać specjalistą od jedzenie i ćwiczenia. Fitnes, wszyscy lubią fitnes, a co najmniej uprawiają. I wiecie co? Zaproponował mi, bym mu wysłała swoje zdjęcie. Przyjrzy się mojemu ciału i ułoży mi jakiś kul program. Kul.
A jak żem ich niby miała dostrzec, skoro cztery seanse na raz w 4 salach puścili, no jak? Co to ja po ciemku widzę, jak jakieś zwierzę dosłownie, co to jego nazwy nawet nie znam? Wąż zapewne?
Co dawali.
Ana, gdzie ty żyjesz. Kler normalnie, bo co by innego.
O jezu - co pasuje normalnie - w podróży byłam.
No to pozwól, że cię zaskoczę. Kler klerem, wiadomo, chyba nic, o czym byśmy od lat nie wiedzieli, tam nie uświadczymy. Ale i tak dobrze, że lud ogląda. Kinepolis ma dochody - Belgia zadowolona, bo multikulti się szerzy - Sanżilaki zadowlone, bo nie czeba do Polski D drałować, by coś w normalnym języku zobaczyć, bez napisów do tego, kto by to dał radę czytać, i do tego w dwóch dialektach, oczy skaczą i pląsawica z tego, o szybkości zmian nie wspominając.
Same korzyści czyly.
Ale największe korzyści odniosłam ja, Ksenia. Ze stibu. Bo film na stadionie - daleko czyly. Jechało się i jechało. A potem gadało i gadało. Kul.
Jakie korzyści?
Kul.
Kul korzyści?
Nie. Kulturyści. A właściwie - kulturysta jeden.
To oni jeszcze istnieją, dziwi się Ana Martin? Myślałam, że minęli z latami 80. Filmami z jakim - im tam - Arnim i Sylwkiem.
A nie. Dobrze się mają. Mój kulturysta był młody. I tego tam, no gej po prostu, nie bójmy się tego słowa. Dość wyluzowany.
Nasz?
Przecie, że nasz. Mówię przecie, że w kinie był. Na klerze.
Co tu robi?
Uczestniczy w zawodach! Miszczu! Bo trenuje od 10 lat. W Polsce zaczął, A B i C jeszcze, po czym po latach pracy w saunie, gdzie napaczył się głównie na tych, co o nich film był - uciekł był do Londka.
A teraz jest z nami. Na Sanżilu. Od miesiąca dokładnie.
I do dalej?
A co niby. Chce zostać specjalistą od jedzenie i ćwiczenia. Fitnes, wszyscy lubią fitnes, a co najmniej uprawiają. I wiecie co? Zaproponował mi, bym mu wysłała swoje zdjęcie. Przyjrzy się mojemu ciału i ułoży mi jakiś kul program. Kul.