Ksenia, ależ od mnie mogą się uczyć wszyscy, właśnie w myśl równości i sprawiedliwości, śmieje się Ana, każdego chętnie przeszkolę! A tak na serio, to uczyć się powinni wszyscy, którzy mają jeszcze jakieś wątpliwości, albo im wmawiają, że coś muszą albo czegoś nie mogą, bo tak mówi tradycja. Tradycja to piękne imię dla dziewczynki, cytuje Roman jakiegoś misia, nigdy nie wiem, o co chodzi, ale to chyba coś głupawego musi być, skoro takie brednie plotą o tradycji, która nie jest przecież imienieniem, tylko zazwyczaj zwyczajem. Uświęconym mądrością wieków
Nie ma nic uświęconego Ksenia, spójrz do gazety, wszystko się zmienia. Patrzę więc, trochę rozumiem, trochę nie, ale widzę, że w tytule napis ten sam, co na pociągach, czyli sncb, na nasze esencebe, ciężko wymówić, a na belgijski jak? Esensebe, z akcentem na e. Co to znaczy? Krajowa spółka kolei żelaznych? Czyli jakich? Co jakich, pyta Roman? Pociągów przecież, takie pekape, którego juz zresztą w Polsce A i B też chyba nie uświadczysz, tak to się kiedyś nazywało ładnie. Czytam dalej więc, i okazuje się, że esencebe to nie tylko stare koleje żelazne, ale znacznie więcej, tak modne obecnie połączenie starego z nowym, nadaje się na dyzajn. A nowe w kolejach jest to, że mimo iż to chyba ciężki zawód, prowadzić taką rozpędzoną lokomotywę, nie ma zmiłuj się, muszą do nich wpuścić kobiety. Te, które chcą, tylko czy któraś chce, rodzi się moje pytanie, na które Ana odpowiada od razu, że spokojna głowa, ona też prowadzić kolejki żelaznej by nie chciała, ale dlatego, że to jej cecha osobowa, lub osobnicza, nawet Ana się waha tu, a nie to, że Ana niby przynależy do płci pięknej. Niby dodała ona, dla porządku dodam, by nie było na mnie.
Ale dziewczyny, czytajcie dokładnie, zamiast się rozmieniać na drobne, studzi nas Roman. Tu piszą coś więcej, że jest już w Belgii ustawa, w myśl której w zarządach muszą zasiadać kobiety. Bali się rewolucji, by ktoś zawału nie dostał, że w radzie jakieś niemęskie imiona, co to będzie, zaraza i zmora, to zrobili taką nibyrówność, czyli jedna babka na trzech facetów; na początek dobre i to, dobrotliwie cieszy się Ana, podkreślam, że na początek. No, ale oni znów się wybrali między sobą, czyta Roman, czyli faceci facetów. No i co, jest problem państwowy, już nawet nie francusko-flamancki, dz Ksenia, dzzzz, to przecież od flamandów, z dodaj do d i dz wyjdzie, w lekturze c, to prawda; problem jest jednak, premier musi się zwijać jak w ukropie i na szybko wyszukać trzy kobiety. I to nie na konduktorki, biletowe takie specjalne czyli, czy maszynistki, Ksenia, nie myśl sobie, nie! One pójdą na samą górę, ho ho, przeskoczą szklany dach czy sufit, nie odbiją się od niego! Ale super, no to pierwszy krok zrobiony, raduje się Ana, teraz pora na resztę Europy, wyeksportujemy rewolucję do Polski A i B też! Z twoją pomocą Ksenia!