Friday 20 December 2019

sa szipot

Słowo roku - względem i na ogląd Any Martin - to szipot. Szipote w czasowniku. Chipoter w dialekcie jednym stąd.
Szipotaż zapanował więc czy szipotmą?  Hmm.
Sa szipot  - to pewne.
Cały Sanżil i okoliczności szipotują sobie radośnie. 
Szipot dziecko, co nie chce jeść. Szipot też takie, co chce jeść. Szipot takie, co nie ma smoka. Oraz takie, co ma.
Dorośli, co się nie mogą zdecydować na takie mleko do kawy, albo tamto, bez glutenu, bez laktozy czy bez bjo wręcz. Nie mówiąc o poziomie szipotowania, jak dochodzi do wyboru rodzaju kawy, torebki herbaty, sypanej herbaty lub wody do tej herbaty, jak się podśmiewa Roman.
Ale wiecie, obwieszcza nam triumfalnie, kto szipotował na moje ucho w najdziwniejszych okolicznościach?
Złodzieje samochodów. Przybyli na Sanżil z kraju ojropejskiego na er duże i wielkie, gdzie wcale nie są mile widziani, podobnie jak w każdych okolicznościach światowych, gdzie się pojawią. 
Już nie wozami przybyli, po wozy za to - jak najbardziej. 
I wtedy szipotują?
Tak, bo - jak powiedziała ofiara kradzieży Anie Martin, na pytanie tejto, jak to robią - 
ba! bą! - brzmiała odpowiedź - sa szipot i gotowe!

Thursday 19 December 2019

komplimą

Mersi madam infinimą, że przyprowadziła pani Jesienkę. Dziękuję pani uniżenie. Naprawdę. 
No co pani, zwariowała? Nie czeba dziękować. To plezir.
Ale to dla mnie plezir. To takie piękne dziecko. I od początku z nami! Jeszcze jak w brzuchu była, to u nas pani bywała przecie.
Prawda.
Ale miałyśmy sobie titłaje. Ana. 
Sara. Z asz. Sarah czyly.
Skąd pani jest w ogóle?
Z dołu Włoch.
Wiedziałam! Takie piękne kolczyki to czeba umieć dobrać. Włosi umieją. Włoszki zwłaszcza.
Dziękuję za komplimon. Ale to nic. Ja już od dawna chciałam pani powiedzieć, że tak piękne niebieskie oczy mają tylko polone. A ta mała polonez - to już w ogóle. I dziękuję pani dlatego, że pani przyszła.
Płason jak zwykle?
Bjansir. A omporte. I weże dla mesje.

Wednesday 18 December 2019

sztruksy

To jest bezsprzeczne akurat, oznajmia Ana Martin, w sensie modowym, w sezonie zimowym: 
hypstersko najmodniejsze są sztruksy. Brązowe. .
Sztruksy? Takie jak ja mam - dziwi się Roman, bo zakupił był ci je w zamierzchłych czasach, w tamtym tysiącleciu doprawdy, w matczyźnie, co to wówczas Polską A była, mimo że chciała być prastarym miastem; naprawdę takie ohydne spodnie to teraz to?
Nie, bo twoje mają cienkie pasy sztruksu, a to ma być na grubo.
Tak, są zupełnie in - potwierdzam z powagą i głaszczę po nodze. Sama żem swoje wczora z sekondhendu wyniosła. Na sobie od razu
Sztruksy rządzą. Na insta, ęsta i ąsta, wszędzie po prostu.
Więc już nie tylko na Sanżilu, na takiej jednej od głowy i duszy, co je akurat ma w bieli i rączo w nich hasała dziś po barzedumatę? Okoliczności też je znają?
Nie! Już dawno przekroczyły prgi Sanżila i wraz z tramem 3 lub 4 wjechały z impetem na Ukle. A tam , w kafe dla dzieci - zostały podpatrzone przez Iksel.
Może tylko Szuman i wysokie komisje się czymają w gajerkach. Nie wiadomo po co zresztą, od lat krytykuje zań ślubnego Ana Martin, marginesem mówiąc.
Reszta, kto żywa i żyw - skok w sztruksy.
I teraz wszystkie roczniaki w sztruksach! Szerokich, podwiniętych. Chodzić się w tym nie da normalnie, a co dopiero chodu uczyć. 
Ale co tam, moda.
A co w nich najważniejsze? 
No co, głupieje Roman, chwytając się za nogawki?
Że są barwy sra tego panie i pani czkowatej, co wyjątkowo pasuje!

Tuesday 17 December 2019

przeprowadzka

Ana, mogę do was zajść z Lorą? Bo już zupełnie nie mamy się gdzie podziać. Niech se nogi rozprostuje przynajmniej.
Jasne, wpadajcie! Co, jeszcze długo potrwa?
Zaczęło się na dobrą sprawę dopiero! Bo pecha mieliśmy, że hej. Najpierw Lora. Z rana. Wyobraźcie se, obudziła się cała w kropy. I tylko tych krop przybywało. No to mówię do starego: leć ani chybi na irżons. Urgence.
To poleciał, bladym świtem. 
Lekarz spojrzał na małą, po dwóch godzinach siedzenia i kazał obserwować. W sumie niczego więcej się nie spodziewałam, bo mała szpitala z radości o mało nie rozniosła, więc forma okej, no ale wiadomo, ciśnienie matczyne ciśnie, bo co, jeśli to coś więcej, a nic się nie robi? 
Jasne, też tak mam. Rozumiem cię. Dawaj małą do Jesienki, a sama siadaj - nie na macie, z dorosłymi. Na górze hałas nieziemski, nie przejmuj się, u nas urodziny. Więc ze szpitala do domu?
Tak, dwie godziny w plecy na wstępie. Dalej ci od truchła spojrzeli na ikeowskie szafy, drapnęli w głowy, częściowo łyse, ale okej goście, tak Roman, jak twoja głowa, dobrze pamiętasz - i zaczęli rozmontowywać. Zajęło im to ze czy godziny. Noł koment. 
Ale dali radę. Znieśli. Swoje się nagadali, ale do nas - aligancko.
W końcu - jedziemy. Dojeżdżamy na Ukle bez korków, zadowoleni, że tu nadrobimy, raz dwa wniesiemy, bo pozowlnie od lapolis jest - a tu - dopiero niespodzianka! Okazuje się, że tę sobotę na przeprowadzkę na nowe, dosłownie nowe - wybrały aż cztery rodziny. 
I lapolis wszystkim wydała zgodę. 
Albo i nie. Może nie wszyscy se tym zawracali głowę? Niech zgadnę, wy byliście czwartą rodziną?
Nie! Drugą!
Czyly szczęście się uśmiechnęło trochę, wtrącam ostrożnie.
No o tyle, żeśmy byli drudzy. Za dwoma osobami, co to się same przeprowadzały. Własnymi siłami, których wszystkim brak. A starszym osobom - no wiadomo. Bidulki. Wolno, oj wolno.
O rany. I co?
A co było robić? Stary sam zakasał rękawy i ruszył do pomocy. 
A wy we dwie?
No my do was, siedzimy tu przecie! 
A, czyly wasze truchło jeszcze nie ruszyło z wypakunkiem?
No nie, siedzą na krawężniku i czekają, aż tamci odjadą! A za nami w kolejce już dwa wozy pełne dobra. Uff, lecimy, Lora, kończ zabawy i lecimy!
Zapraszam na nowe Ana tak w ogóle!

Monday 16 December 2019

boski

Ale o jakie wino chodzi, mamusiu! Di wino słyszałem.
To imię synku. Boskie.
Imię? A co to za imię dziwne mamusiu. Takie są? A jakie mają litery mamo? Jak ja? G jak Groch?
Diwne nawet, mruczy Roman, diwne bardzo nawet.
Bo to z Sanżila mama przyniosła, tłumaczę. A tam hipstersko. Takie imiona to nic. Gaje Luny Moa Noa - toż to już codzienność.
Jezus Maryja. Też imiona zresztą, apropo tak dodam. Boskie też niejako.
Di wino nasze natomiast z Forestu nawet, ze starych śmieci, prostuje Ana. Też gentryfikacja, też hypstersko. Ceny rosną.
Fakt, to tam zasłyszane. U Atekade.
To takie imię też jest, dziwi się Iwonek. Ate co? Gdzie mamo?
Atekade. Anna Teresa. Od świec. ATKD pisze się.
Świece robi ta Ate?  Takie na święta?
To był żarcik. Nazwisko ma wskazujące, że ktoś kiedyś w jej rodzinie świece wyrabiał.
Aha, jakiś prapra, tak?
Właśnie.
A ona co robi teraz?
Tańczy. Ma szkołę tańca. Słynną na cały świat do tego. Dzieci tam też mogą fikać. Nogami i w ogóle.
Tu u nas?
Tak, koło lidla koło wilsa.
Naprawdę? I tam to wino tańczy?
Tak. Di wino czteroletni. Boski daje bosko. W dresie kreszowym. W dredach na połowie głowy, a na drugiej - bez nich.
Bez dredów?
Bez włosów wręcz.
I co on robił, że o nim piszesz?
A nic, tak sobie piszę. Bo bosko tańczył. Divino po prostu.

Wednesday 11 December 2019

Maryja Antonina

I to jest właśnie dowód, że warto chodzić do szkół. I na studia.
Chyba zacznę wręcz. Na Flergacie jest polskie szkolnictwo, jeszcze sprzed Polski D, może i nie za bardzo państwowe.
Bo każdy sobie może mówić, że prawie że zimowy, bo nie wiosenny przecie, zimowy kaptur Jesienki jakiś taki kosmiczny, mikołajowy itepe. Że wielki jak w żłobku izraelskim. Coś tam świta wszystkim, ale nie wiedzą co.
W tym Anie i Romanowi. Tacy uczeni, a tu wtopa, roztopy wiosenkowe.
Czeba dopiero herstorycznego oka, by się okazało, że w kapturze jak żywa spoczywa Antosia. Też Maryja. Antonina.
I wszystko jasne.
Królowa Sanżila i okoliczności jest tylko jedna.

Tuesday 10 December 2019

w szopie

Zblokowali mi proksimusa, jak tu żyć? - pyta Herstoryczna. 
Zblokowany telefon życia nie ułatwia.
Co to znaczy: zblokowany w ogóle? chcę wiedzieć.
Bloke, bloke. Ana, a ty jak byś powiedziała?
Zablokowany. 
W głowie mi się miesza, fakt. W każdym razie proksimus sam mi zablokował proksimusa. System się sam zablokował. Podobno. W szopie tak twierdzą.
A nie mogą go odblokować? Deblokować czyly?
By go deblokować, czeba czekac dwa tygodnie. To są mejer dele, powiedziała pani. I że dołożą wszelkich starań.
Do tego jestem na czarnej liście policji! Bo jak poszłam do szopu, czy szopa, jakbyśAna rzekła - by mi go deblokowali, to oni tak kombinowali, że wieczorem dostałam mejla, że otom podejrzana.
Czego?
Licho wie. Szwindli jakichś.
A jak teraz miałabyś zniknąć z tej listy?
Ano właśnie. Najpierw deblokaż. Potem polis. Potem  - może - dostanę go z powrotem. telefon ten.
Z proksimusem w środku?
No chyba
A nie łatwiej kupić nową kartę żeesem?
Ksenia, aleś mądra! A kontakta? Życie całe!

Sunday 8 December 2019

kozak z obcasem

I teraz to już zupełnie nie wiem, co robić, martwi się Ana. Jak ja dojadę na Ankar, zwany Hankarem, no jak? 
Siódemką.
Ale ja jeszcze przecież nawet nie wiem, czy mnie na tych salonach przyjmą, z moim wyglądem. Co o nich Glywicka pieje.
Z twoim wyglądem? Jaki ma niby być? dobry jest - ocenia Roman. Niedowidzi, dodajmy.
Słusznie się Ana martwi, tak se na marginesie chrząkam. No naprawdę serio. Przecie Edyta byle kogo nie przyjmie. Wiem coś o tym. 
Skąd wiesz?
Bo ona sławna na Sanżilu nawet jest. Że do niej na Eterbek tak po swojsku po prostu nie wypada.
Czyly jak?
Czyly bez makijażu i obcasa.
Obcas? Skąd ja obcas wytrzasnę, a zwłaszcza kozak z obcasem założę, zimą szczególnie i wózkową będąc?
Co za wymagania, dziwi się Roman. To jakieś specjalne salony?
Wykwintnie się tam chadza, w kozakach ot co, zdradza Glywicka. Wpadłam ci tam była ostatnio i oczy przetarła, bo takich sukien, no i kozaków, tom się naprawdę w grudniu nie spodziewała. 
Opowieści były?
Ana, a po co ci ja to mówię niby? Jasne, że były. Przecie Andrzejki za rogiem, Mikołaj za pasem, impra goni imprę. Ale jednak nie to mnie zadziwiło.
Tylko - bo co to nas tu jeszce na Sanżilu i w okolicznościach zadziwi, to nie wiem doprawdy?
Tylko to, że te klyjentela wyglądała, jakby salonu już nie potrzebowała!
Wyczesana taka?
Właśnie, dobre słowo.
Jak Szumanki może?
Nie, to też nie to. Jak... jak... hmm?
Żony piłkarzy?
Ana, jesteś genialna jednak. Oczywiście to ta klasa była. Pierwsza ekstraklasa.
Glywicka, ale obiecujesz, obiecaj mi no, że pójdziemy we dwie? Bo jak już se ten kozak z obcasem zorganizuję, to coś za to chcę mieć!

Wednesday 4 December 2019

solidarność

Zmienia się nam Sanżil, że hej. A pan tu nowy ? -zagaduje Romana Włochu z Leny, co to se pod tym szyldem otworzył jesienny lokal.
Nie, nie nowy. I nawet nie sanżilowski. Już nie - stwierdza z żalem niejakim Roman.
O, a co to, za drogo w naszych okolicznościach było?
Za drogo owszem, robi się, ostrożnie ciągnie Roman - ale przede wszystkim za mało miejsca. Rodzina mi się powiększyła, capiszi - podchodzi Włocha z dobrze obeznanej patriarchalnej strony.
Kapisko, a jakże. Córcia? Ke merawilia! Ke okki!
To prawda. Bellissima, wero. Jak mamusia wygląda zresztą. 
A gdzie żona? Samą ją tak puściłeś? Nie boisz się? Wiesz, co tu się dzieje? Sami hipsterzy i Marokanie, tak.a mieszanka. Wszyscy bez bab. Senca una dona, pamiętasz cukkera, jak to śpiewał?
Kome no. Nienawidzę tej piosenki. A Ana? Ana sama się puściła. Do fryzjera. 
Podobno, a-ha, znamy my tych fryzjerów. Roman, pozwalasz tak jej?
No nie pytała jakoś o zgodę. Ale w ten sposób cię odkryłem! Coś wezmę na obiad.
Proszę, pasty dwie już zgotowałem z rana. 
Czy ja dobrze widzę, bo bez okularów już słabo, że to po piątaka? Czinkłe ojro?
A tak. Bo ja się nie daję nowym trendom. Hipsterzy mogą se pompować sanżilowskie ceny, a ja będę solidarny z ludem. Dlatego takie ceny wprowadziłem. To co, rikotta, salsiczja i spinaczi, recepta babcina, czy jednak klasyk sycylijski, czyly norma? 

Tuesday 3 December 2019

blekdżeki

 Dodajmy tak w ogóle, dla tych, co ie wiecie - że bywalcy Mietka, co to nie na Sanżilu, tylko w Foreście- są w wieku Any przynajmniej, co najmniej, no co, też tak można, czyly nawet nie idzie zliczyć, ile wiosenek mają na karku.
Tak więc mimo, że Sanżil za rogiem, ojczyzna matczyzna eko bjo stitfudów i innych takich dziwactw rodem z XXI wieku - mietkowscy wcale nie we-że, o nie.
No i teraz nie wiedzą, co jeść, szczególnie, że i megre kaczkowy na wykończeniu, innych sugestyji sugżestion brak, jezu, głodni wyjdziemy, pyta się w duchu ta i ów.
Bo co na to we-że w ogóle można zjeść?
Małe dynie angusy.
Że co? Nygusy?
A nie, przepraszam, blekdżeki.
Że jak? Czarne co?
O Jezu, wzdycha Ahmed. Małe dynki takie. Jedzcie. Nie strujecie się - widać po minie, że ma ochotę rzucić w przestrzeń.
Kasjerko! - wzywa pomocy.
Nadchodzi i obezwładnia stolik : moje kochane! Nasza laszef uznała, że pora na dobre wprowadzić we-że. No i tarfiło na czwartek. Zamawiajcie. Dziś tylko to. Mam jeszcze dwa megre, to możecie losować. Ale polecam blekdżeki.
Pyszne są. Mniam!