Wednesday 20 March 2019

dżendery

Ja Bruksenię bardzo lubię, oznajmia Ana na wstępie wywiadu. By nie było, no. Nigdzie nie chcę wyjeżdżać. 
Za kolory. Za różnorodność. Za to, że nie tylko biała siła. Że równość mimo wszystko większa.
Ja też, ja też, deklaruje z zapałem Młoda, co to się u nas zjawiła, by porozmawiać o bezgranicznie feministycznych i o dżenderach. Pracę o nich pisze. 
O nas, Ksenio, poprawia Ana. Nie nich. To my. 
O nas, jasne. Fju fju. Do nauki trafię.
A gdzie mieszkasz Młoda, chce wiedzieć Ana. Tu się urodziłaś, co? Sądząc po akcencie, a  raczej jego braku. 
No może nie mam aksą, tak, akcentu, przepraszam, po francusku, ale mam za to po polsku.
Malutki. Co tam, stąd jesteś, to możesz mieć. Dobrze o tobie świadczy.
Więc najpierw mieszkałam na Ewer. Potem na Skarbku fą/fę, na granicy. Potem na Fore, a teraz z chłopakiem w centrum. Ale rodzina cała na Ewer została.
Dużą masz tu rodzinę?
Ciotki, wujkowie, kuzyni. Wszyscy zjechali kiedyś i zostali.
Wszyscy mówią po francusku?
Ależ skąd! Niektórzy 20 lat tu siedzą i ani be, ani me. Z Polakami pracują, spotykają się, wszystko po polsku. 
Śluby w Polsce oczywiście, chrzty też. Komunie po brukseńsku, bo w roku szkolnym , ciężko by było zorganizować.
No i wszystkie moje kuzynki już albo po ślubie, albo zaraz. Dzieci przed trzydziestką. Itede itepe. Na studia praktycznie nikt nie idzie. Tylko ja. 
Dziwią się?
No tak. Że po co mi. A teraz te dżendery do tego. W ogóle nie wiedzą, jak to ugryźć, więc cicho siedzą. Nie mam z kim o tym po polsku porozmawiać. Tylko z wami! Ale fajnie! 

Tuesday 12 March 2019

z miłości

Pranie ci już rozwiesiłam. A teraz jeszcze ci wyprasuję koszule Romana. 
Nie mi, tylko jemu.
No tak, ojej Ana, nie czepiaj się, tak się mówi. A ty nie prasujesz w ogóle?
Niezmiennie nie. 
To kto prasuje?
Najczęściej nikt.
Do pracy w sensie - kto prasuje koszule Romanowi?
Sam, jak musi.
Nie wiem, jak ty możesz tak funkcjonować. Ja na przykład jestem uczynna i lubię coś zrobić z miłości.
Ja na przykład też jestem uczynna, ale nie prasuję nie tylko z miłości, ani z innego powodu. Bo nie lubię.
Pozwól sobie powiedzieć, że w życiu robi się nie tylko to, na co ma się ochotę.
Wiem, dlatego na przykład teraz rozpakowuję kartony. Mimo że mi się nie chce i mnie to męczy.
To samo by się zrobiło?
Nie, pewnie nie. Ale nie znaczy to, że ja muszę je rozpakowywać akurat teraz, kiedy chce mi się czytać.
Masz dwoje małych dzieci. I prawie trzecie. Uważasz, że one mają tak mieszkać na nierozpakowanym?
Nie uważam, bo w ogóle o tym nie myślę. Ale dzieciom to chyba akurat nic nie przeszkadza. Popatrz, jak się świetnie bawią.
Niczego cię chyba nie nauczyłam. Trzeba było ci łamać charakter. Łatwiej by ci było.
Cooo? Żałujesz? Nie rozśmieszaj mnie. Jak nie łamałaś, to teraz takich rzeczy nie mów. Mi jest łatwo. To tobie nie jest, bo jestem sobą.
No właśnie. Zawsze byłaś trochę krnąbrna, pozwól sobie powiedzieć.
Cooo? Krnąbrna? Ugrzeczniona do granic wytrzymałości, a nie krnąbrna. Halo! Obudź się!
Przepraszam, źle powiedziałam. Nie wiem, jaka byłaś i jesteś widocznie. Nie znam cię widać. A tak się starałam czegoś was nauczyć. 
Nie martw się. Dobrze jest. 
To poprasuję ci.
Nie mi. Mi nie prasuj. Romanowi i chłopakom. Słowa są ważne.
Dobrze, przepraszam, już będę mówić poprawnie.

Zgodnie z rzeczywistością raczej.