Friday, 19 April 2013

(52) dzień ojca

Z dawnych czasów pamiętam jeszcze, że rodziców, owszem, miało się dwoje, ale głównie miało się mamę, a tatę to jakby bardziej od święta, w rodzaju komunia, pokazywanie świadectwa, wyjście do wujostwa czy zakup nowej pralki albo lodówki. Na co dzień tato był tylko tak trochę, w przelocie wszedł do domu, usiadł na kanapie, w milczeniu zdjął buty, w milczeniu włożył kapcie, rozejrzał wokół i już do niego skakałyśmy, to gazeta, to obiad, to herbata, to cukier, tu tego za mało, to niedogotowane, to rozgotowane, to za słodkie, to za kwaśne, a tak w ogóle dajcie mi wszystkie święty spokój, cały dzień człowiek haruje na was, przychodzi do domu i jeszcze mu trują, spiski jakieś knują, jaka matka, taka córka, niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale ja wam pokażę. Co w ogóle w szkole, poprawiłaś oceny? Nic nie słychać? Znaczy dobrze. No już Ksenia, włącz teleekspres i zostaw mnie samego, no już, dobra, masz tu, kup sobie coś dobrego, no idź już.
I tak całe życie, matuś mnie wychowała, nie powiem, by tatko się udzielał. Dobrze Ksenia, że masz tego świadomość, podkreśla Ana Martin, bo jak tu inaczej prowadzić rewolucję, jeśli wszyscy twierdzą, że polscy ojcowie są, jak ich tak naprawdę nie ma? grzmi Ana i ma rację, i Roman też tak uważa, szczególnie od kiedy ma Iwonka i widzi różnicę ze swoją młodością, co była dawno i przeszła jeszcze w ubiegłym stuleciu chyba; bo co było, a nie jest, niby nie pisze się w rejestr, ale jednak się pamięta, nawet jeśli się ma tyle lat, co oni, czyli niemało. 
W każdym razie Roman zawsze podkreśla, że i sam po sobie, i po Sanżilu widzi, a także po Stefanie, Staśku i innych, że ojcem obecnym można być i wcale to nic nie kosztuje, a wręcz sprawia radość. Jemu sprawia od 8 miesięcy, i Iwonkowi też, i kontakt mają, mimo że koledzy rozsiani po Polsce A i B przestrzegali go, że przed ukończeniem przez malucha 3 lat to w ogóle zapomnij stary, bo to ani nie mówi, ani nie chodzi, niezdara taka mała, płacze i nie wiadomo o co chodzi, a tu sobota, człowiek by się wreszcie wyspał, odpoczął, a tu gonią do zajmowania się, tak jakby w domu nie siedziały...Cicho to może mówili, bo wszyscy wiedzą, że Ana bardzo nie lubi określenia "siedzieć w domu" i by znów się oburzała feministycznie i by się trzeba za nią nieco wstydzić, a może bardziej nawet przed nią, że się tej swojej nie pomaga i nie docenia upływu czasu w życiu malucha?
Ja, Ksenia, zaświadczam za to, że na Sanżilu się tak by nie dało, i to właśnie szczególnie w sobotę, która jest chyba takim nieforemnym dniem ojca. Nieformalnym, moja droga, mówi łagodnie Ana Martin, bo podoba jej się, o czym piszę. Brawo Ksenia, szerz oświatę! 
Bo faktycznie na Sanżilu co sobotę od 9 rano już można zaobserwować, jak ciągną hordy ojców z wózkami. Trochę zmęczeni, wiadomo, nienawykli do pchania pod górę, gdzie bar ze stołkami dla dzieci, no i siedzą w tych biurach, to i sportów wózkowych nie uprawiają, ale dają jakoś radę mimo wszystko się uśmiechać, pójść na zakupy, odpowiedzieć bonżur na bonżura, a nawet zrobić zakupy bez omyłki, odróżnić jedno warzywo od drugiego, fachowo i nieformalnie, za to foremnie, przewinąć pieluszkę z jedynką i dwójką też! Sama widziałam. I nie wstydzą się wcale, że koledzy patrzą, bo przecież koledzy, najczęściej też w podobnym podstarzałym wieku, też przecież właśnie wyprowadzają kogoś małego na spacer, ewentualnie psa, po którym też wypada posprzątać, choć nie na spacerze. I czapka im z głowy nie spada, a dzieci jak się cieszą! 
Bo jedno się nie zmienia: mamy są od przepisów, a tato od zabawy. Mama czyha z obiadem, a tato robi głupie miny. Mama myje mimo protestów, tato pociesza pryskaniem wodą. Cóż, czasami nawet Ana Martin musi ulec stereotypom, choć myślę, że Roman by sobie poradził z przepisami tak samo dobrze, szkoda tylko, że ma mało okazji, tak między nami mówiąc, i to nie tylko dlatego, że chodzi do komisji.
Ale ogólnie napisz Ksenia, i powtórz wszystkim w Łapach i tym, co tu spotykasz, też, że sobota jest od tego, by mamy odpoczęły, mówi Roman. Any się to co prawda nie tyczy, bo Ana zawsze ma jakiś plan dla siebie też, i nigdy nie jest to odpoczynek, ale Roman jest na dobrej drodze. Mówię wam, będzie gorąco!

No comments:

Post a Comment