Kiedyś było łatwiej, bo święta były świętami i tylko głupi by nie świętował. Takie jest też moje zdanie, jak dają, to brać i nie myśleć za dużo, bo od tej inteligencji to się czasami w głowie przewraca. Nie żebym tu miała na myśli Romana, a już szczególnie Anę, o, to już na pewno nie, ale sądzę, że oni są właśnie z takich, co to za dużo i za często się zastanawiają, tymczasem sprawy mogą być po prostu łatwe. Tak też jest ze świętem 8 marca: jest w kalendarzu? Jest. Jest tradycja? Jest. Kobiety w świecie są jeszcze normalne, czy już tylko takie zmienione się ostały? Są, ja przykładowo. To o co chodzi?
Ksenia, wzdycha Ana, co ty masz mi za złe, że ja nie świętuję? JA - napiszę tak, bo Ana podkreśla to tak, jakby mówiła wielkimi literami - JA akurat świętuję Dzień Kobiet każdego dnia, bo jestem niepodległa od urodzenia, dodaje, plotąc coś trzy po trzy jednak moim zdaniem, sami powiedzcie. Terefere, może by Ana chciała świętować, ale z nią się przecież nie da tego przeprowadzić. Już ja widzę, jak Roman jej wręcza kwiatek, gustowny prezencik i może jeszcze buch! w rączkę całuje. Chyba by mu przywaliła przecież, a jeśli nawet nie, to obdarzyła jednym ze swoich słynnych prychnięć. Ana po prostu nie potrafi świętować Dnia Kobiet, tak jak mi matuś opowiadała, że kiedyś na zakładzie robili. Bez zbędnych ceregieli szło, po jednym kwiatku w celofanie, główką w dół czy w górę, nikt o to nie dbał, bo o co w końcu chodzi, do tego paczka rajstop, czasami czekoladki i już! Odbębnione, można było wracać do normalnego życia i wypić za zdrowie pięknych pań. A teraz?
Teraz Ksenia, chwała Bogu, przynajmniej kilka procent społeczeństwa zrozumiało, że 8 marca nie chodzi o to, by wręczyć goździka i te kryzysowe rajtuzy, o czym ty zresztą wiele wiedzieć nie możesz, bo i skąd, całe szczęście zresztą, tylko chodzi więc o to, by przypomnieć, że kobiety są wciąż poniewierane. I to nie tylko te bite, upokarzane przez rodziny, tylko także takie jak ja i ty, nieczujące się w żaden sposób gorsze np. od Romana i Iwonka wręcz. Ale dlaczego miałybyśmy być gorsze, pytam, co to my, nie ludzie? No ludzie, ludzie, ciągnie Ana, ale jakoś tak zawsze wychodzi, że mamy mniej z rozdzielnika. To znaczy ja nie, dodaje Ana, bo ja sobie na to nie pozwolę, ale większość tak. Ty też nie, mam nadzieję, nowe pokolenie w końu. Ale nawet te młode godzą się na to! Dlatego garstka wojowniczek, ale garstka rosnąca powoli w garść, z której oby powstała kiedyś wielka pięść i figa z makiem, wychodzi 8 marca na ulicę i krzyczy o sprawiedliwość. Od tego jest 8 marca. To jest święto świadomych swoich praw kobiet.
To znaczy, że feministki mają tyle samo, co faceci, dopytuję ciekawie? Bo są głośne? Jakie feministki, prostuje Roman, wszystkie kobiety i mężczyźni trzeźwo myślący to feminiści czy demokraci, zwał jak zwał; Ksenia, nie daj sobie wmówić, że możesz mniej, boś kobieta; nie, możesz dokładnie tyle samo, bo mamy demokrację. Wszędzie, na Sanżilu, w Foreście, Polsce A i B, w tym w Łapach. Pamiętaj, jak pojedziesz do siebie, choć teraz u ciebie jest tu u nas, na Sanżilu, a więc jak do starego do siebie pojedziesz, by powiedzieć właśnie takim różnym , co cię będą wyzywać od blondynek (nawet jeśli to na włosach to bajerancki balejarz) i uśmiechać się protektoralnie (czyli jak?), że baby to zawsze tak, pamiętaj więc, byś takim a owakim powiedziała do słuchu, czy to będzie w marcu, czy w sierpniu. Tylko tak naród, polski i każdy inny, nauczy się, że nie można wykluczać połowy społeczeństwa. Zupełnie jak u nas w domu, zauważam: wszyscy równi, ale i tak rządzi Ana.
I dobrze, mówi Roman, ale to już chyba tylko z okazji 8 marca, bo to już się w głowie nie mieści, co wymyśla po prostu: Ana na prezydenta! Prezydenta??? miażdży go wzrokiem Ana, choć z figlarnym błyskiem, bo kocha przecież, feministki, te to wszystko potrafią, na co Roman udaje, że kuli się w fotelu, a dużawy to on jest, więc nie tak mu łatwo, jak Małyszowi na przyklad, i, patrząc na mnie, przepraszająco prostuje: na prezydentkę oczywiście!
No comments:
Post a Comment