Całą noc oka nie zmrużyłam i zastanawiałam się, jak to możliwe, że ja, Ksenia Bożek, stałam się prawdziwą pisarką! Jak tylko Ana Martin przyszła z pracy, od razu pochwaliłam się, że bloguję, jak ona mówi. Czuję, że - oprócz tego, że ona ma 35 lat, a ja 22 - właściwie teraz niewiele już nas różni. Aha, jeszcze to, że ona ma męża, a ja mojego Zbyszka, no ale w jej wieku to w końcu naprawdę wypada! I tak się jej udało, po trzydziestce! Ślub był dopiero rok temu, nie tak, jak u nas w kościele co prawda, tylko na urzędzie za granicą, no ale podobno już nie trzeba przed księdzem, a nawet to modne, by nie wierzyć? Hmmm... Ja jeszcze nie wiem, co zrobię, jak Zbyszek w końcu zgodzi się poprosić mnie o rękę, w końcu to już dwa lata, ale myślę, że jednak u nas w Łapach na parafii, bo chcę mieć białą sukienkę i by było pięknie i by wszyscy widzieli!
Ana Martin mówi, że to nieważne, jakiego koloru jest sukienka, ważne, by pan młody był właściwy. Nie rozumiem, o co chodzi, jak tak na mnie patrzy, w końcu Zbyszek mówi mi, że kocha, i nawet dla mnie poszedł do pracy, bym się nie wstydziła, że cale dni wystaje na przystanku i piwko za piwkiem, a ja tu na stałce w Brukseli. Ktoś musi! A mi to nie przeszkadza, jak on czasem się w kolegami zabawi za moje, raz się żyje, sama Ana Martin to mówi, wzdychając.
Ja tam wiem swoje i mama też zawsze powtarzała, że panna młoda ma być, jak się patrzy, by nie było wątpliwości, że to porządna rodzina córkę wydaje i że stać i na to, i na tamto, a co! Ana Martin krzywi się, i mówi, że lepiej pojechać w długą podróż poślubną, niż wydawać na ślub w remizie, widać od razu, że trochę jej żal, że ona tak nie miała! Zresztą gdzie bym miała pojechać, jak nie mam paszportu? Ana Martin mówi, że przecież do Brukseli też na dowód jechałam, ale to co innego, tu w końcu prawie jak w domu, tyle znajomych twarzy, to i nie dziw, że o paszport nikt nie pyta.
Ana Martin wznosi oczy do sufitu i mówi, że jak wiem lepiej, to ona się nie wtrąca. Zresztą Zbyszek o rękę nie poprosił, to po co strzępić język po próżnicy! Lecę po pranie.
No comments:
Post a Comment