Stib to miejscowy empeka - zdaniem Any, i emzetka - zdaniem Romana. Czyli na nasze autobusy i tramwaje; jak w piosence tilaw, przypomina sobie Ana. Pamiętasz Roman? Sto lat temu to chyba było, zebrało się jej na wspomnienia, no tak, kolejne rocznice ślubu mijają. Ale tilaw co to? Hmm, brzmi znajomo...ach, te love! Grupa starszych facetów, no fakt, jak Martinowie byli młodzi, to oni też już chyba grali? Czy też oni byli młodzi jeszcze wcześniej? Albo tamci? W każdym razie kiedyś śpiewali podobno o komunikacji, też mi temat faktycznie, jakby już naprawdę zabrakło pięknych przedmiotów, o których by warto wspomnieć śpiewem. A ci o empeka albo emzetka, nie o stibie, co to to nie, bo to polska grupa, choć nazwa już nie, jak widać.
Dodam, że to niechlujstwo w tłumaczeniu słowa stib na nasze wynika stąd, że każda/każdy, choć najzgrabniej byłoby napisać: każde, a więc każde z Martinów pochodzi z innej części Polski A, takiej, gdzie są tramwaje. W Łapach nie było, szkoda, no ale literka B za Polską wiele tłumaczy. W ogóle fajnie się jeździ tramwajem, ale ostatnio jest dodatkowa atrakcja, właśnie w formie uduchowienia. Bo jest jak co roku dzień języków, nie słyszałam dotąd o takim święcie w żadnym języku, ale jest. I z tej okazji stib się podpiął pod poezję. Podpiął, przypinając w transporcie wiersze. Ana zapaliła się, przybiegła z kilkoma. Czytamy, czytamy, najintensywniej kartkuje je Iwonek, bo co jak co, ale papier i słowo drukowane to on lubi, a więc czytamy, wczytujemy się raczej na całego w znaczenia, bo nie wszystko rozumiemy, więc intrepretacji i interpelacji brak, wiersze długi i krótkie, nagle patrzymy, a tu niespodzianka! Wiersz po polsku. W sam raz na Sanżil, znaczy się.
Wierszyk nawet i właściwie. Autor mi nieznany, Romanowi też, przyznał bez bicia, i nawet Anie też! Co dziwi, ale punkt za szczerość się jej należy, w końcu może znać się najlepiej na prawie wszystkim, to małe coś musi zostać dla innych.
Trzy linijki, poezja w sam raz dla Iwonka. Za to treść skomplikowana, czyli dla Any. Chyba coś o technice, to może i Roman by pomógł. Ja się nawet nie biorę za tłumaczenie. Za młodam widać. Uwaga, idzie cytat z całości treści. Jak na języku polskim onegdaj i niegdyś.
neodymowa bryłko u spodu puszki spraju
śpij słodko w dzień i zwalniaj
przebieg liczników prądu
No comments:
Post a Comment