Ana sama już nie wie, czy to z powodu wichury, od której tak czepało z krakowska mówiąc, że nawet serwis pokładowy u Niemca w samolocie nie zadziałał i na głodniaka Polska zlatywała nad Bruksenię; czy dlatego, że jednak dni nieco dłuższe, jasność wstąpiła w dusze i wiosna, nawet w polytyce, choć tu Ana nie wierzy - w każdym razie był ci taki dzień, a czwartek to był, który ani chybi można określić tylko 1 słowem: dzień dziwaka.
Nie świstaka, choć to chyba ta pora
Nie, nie dziwaczki ani dziwoląga, do których to słów Ana od małej przyzwyczajana we względzie niejedzenia i uporu całkiem nie kobiecego - dziwaka.
Sekscentryka Ksenio, by brzmiało z zachodnia. Nie es - seks bez es - ekscentryka. Z brukseńska przez iks, to w matczyźnie: przez ks. Ale bez es. Jaki seks, dziewczyno.
Krótka lista tego co się działo i kogo to żeśmy napotkały z nowiną dziwaczną na ustach. Na dzielnicy, a jakże.
- Pani Arabka w różowym turbanie, która widząc Anę - w różowej kurtce - rzuca się na nią, obejmuje i krzyczy: w ciąży? Onsant? Brawo, ma szer! Właśnie byłam u jednej świeżo poślubionej, ona też onsant, a że dziś księżyc w nowiu, to panią też od razu błogosławię! Wszystko będzie dobrze!
- Pan klyjent w mietce, za którym Ana się przepychała w miniłazience do miniumywalki. Pan jej nie widzi, to i na brzuch miejsca nie robi; Ana seksjuz i seksjuz, znów seks bez es, zauważcie, pardonuje na prawo i lewo, pan nic, tylko głowa schylona. Nagle odrzuca włosy z pożyczki do tyłu, uśmiecha się krzywo do Any i woła: włala! Kole! Mam zęby, mogę jeść! Ana bąka: bonapti, bo co miała, no co.
- Włoszka znajoma, co to całą godzinę wciska kowbojskim butem ukraiński czy inny bułgarski niedopałek swej gościni pod kratkę przed drzwiami; tak tym zajęta, że zapomina, że wyszła bez kluczy. Drzwi się zatrzaskują, zaczyna dzwonić. Do siebie. Lecz tu jednak gościni nie reaguje przez godzinę, bo czemu niby, nie jej dom. Włoszka stoi godzinę w wichurze i deszczu w podkoszulku na dworze.
Na dziś koniec. Ale ciąg dalszy powstaje.
No comments:
Post a Comment