Sunday, 3 July 2011

(6) Niepisanie

Ksenia, oj Ksenia, powtarza Ana Martin, i co? Miałaś pisać codziennie i jak, znów przestałaś? Ile można czytać te głupie gazety, patrzeć w telewizję, przeszukiwać internet? I co ty tam dziewczyno chcesz wypatrzeć? Czas Ci przecieka przez palce i tylko narzekasz, żeś taka zdolna, że wszyscy chwalą bloga, żeś w ogóle ach i och, a tu nic! Boże, myślę sobie, ta Ana Martin, naprawdę nie wie czasami, czego się czepić! Pewnie, jak się ma już swoje lata, to łatwo krytykować młodych. Nawet jej nie przyjdzie na myśl, że ja po prostu szukam inspiracji w prawdziwym życiu, a nie tu wokół. Teraz, gdy już jestem sławna i wszyscy chcą mnie znać, dnia i nocy czasami nie starcza, by odpowiedzieć wszystkim znajomym i nowym przyjaciołom, a także skomentować z grzeczności to, co wypisują.
Ana Martin twierdzi, że to nie ma najmniejszego sensu, takie opowiadanie obcym o szczegółach dnia, ale ja pytam, jakim obcym? Przecież ci wszyscy ludzie mnie już znają! Niech no tylko Roman da się uprosić i pokaże mi, jak ładować zdjęcia, to poznają i Anę Martin, i wtedy już nie będzie miała wymówek, też będzie ślęczała przed ekranem i klikała, że lubi, albo i nie. Ana Martin macha ręką i śmieje się, że przecież wszyscy znają ją i bez zdjęć, no to niech poczeka, aż poznają lepiej. E tam, mówi ona, za stara jestem, i tu ma akurat rację.
Ale wracając do tematu niepisania, Ana Martin przyznała się, że mnie tak pilnuje, bo sama tylko wzdycha, jak to by coś porobiła innego, pobyła gdzieś indziej, spróbowała sił ..i nic nie robi. Aż mi szczęka opadła. Ona? Taka obeznana w świecie, popularna, z mężem u boku? I bogata do tego? Czego tu można by chcieć? A Ana Martin wzdycha i ze smutnym uśmiechem mówi, że to właśnie cała ona, wydaje jej się, że jest kimś innym, a już na pewno powinna… Żal mi jej się nawet zrobiło, że tak się męczy w tej Brukseli w porządnej pracy, a ona by chciała nieporządnej! Chciałaby być inna! I podobno dlatego mnie pilnuje, bym też nie odpuszczała tego, co mi dobrze wychodzi, nawet w imię utraty popularności. Niesłychane.
Morał z tego taki, że znowu zaczynam pisać.

No comments:

Post a Comment