Wendowniczki myślą. O blokerach i nie tylko. Trawią i przeżywają.
Ale nie ma co. Ziemniaczki jak diamenciki powoli się obierają. Damskimi rękami, na wszelki wypadek, aż takiej wolności, by po jednym łykendzie on robił i befsztyczki, i ziemniaczki - no na to jeszcze nie możemy pozwolić. Ale powoli tak.
Aha, jeszcze tylko do polskiego sklepu po ogóreczki i śmietanę, na wszelki wypadek, jakby syn jednak sam nie wiedział, co dobre, i tej śmietany jednak mu tak przemycić nieco.
Skoro owsianki nie chce.
Dla zdrowia i z troski to wszystko.
Jak nie chce, niech do Afryki jedzie, albo na kolonie, gdzie Anę wysyłali.
Bo na pewno nie na dyskotekę - w takiej sukience do tego.
Matki i siostry dzwonią ze wszystkich kierunków. Trzeba odebrać, wysłuchać, przytaknąć nawet jeśli to tato z dalekiej Polski D z ofertą finansową, którą chce się odrzucić.
Ja jako Ksenia może bym tak nie odrzucała zresztą, ale wiadomo, zasada wendo: nie pouczamy.
Trudno, samo się nie zrobi, nawet te rowery z klatki same się nie ustawią i znów pewnikiem zahaczą o rajtuzy, pardą - rajstopę. No chyba że by na tego z parteru jeszcze raz porządnie huknąć swym nowo odkrytym teatralnym głosem. Ana głosu zazdrości.
Jedno co pewne - to w Owerajze było jeszcze obficiej jedzeniowo i ciszej. Namęczyły się wendowniczki na koniec, że hej, bo te uwolnienia to jednak nie jest takie byle co, więc i we Flandrii było ciszej, i dobrze, jakby Pisarce robót drogowych było mało na co dzień doprawdy.
Kobiety specjalizują się w pretensjach, starsi mężczyźni zwłaszcza w dobrych radach. Eksperckich. Tu Ana nie jest pewna aż tak, bo ona dobre rady, sprawdzone wiekiem i tradycją, dostaje od płci obojga, w tym feministek na ef. I chce to odrzucić teraz jeszcze mocniej.
Boję się, co po tym wendo wyjdzie. Z Any i naszego domu i z Sanżila w ogóle. O okolicznościach Szumana nie wspominając. A nawet Luksemburgu.
Jak nie chce, niech do Afryki jedzie, albo na kolonie, gdzie Anę wysyłali.
Bo na pewno nie na dyskotekę - w takiej sukience do tego.
Matki i siostry dzwonią ze wszystkich kierunków. Trzeba odebrać, wysłuchać, przytaknąć nawet jeśli to tato z dalekiej Polski D z ofertą finansową, którą chce się odrzucić.
Ja jako Ksenia może bym tak nie odrzucała zresztą, ale wiadomo, zasada wendo: nie pouczamy.
Trudno, samo się nie zrobi, nawet te rowery z klatki same się nie ustawią i znów pewnikiem zahaczą o rajtuzy, pardą - rajstopę. No chyba że by na tego z parteru jeszcze raz porządnie huknąć swym nowo odkrytym teatralnym głosem. Ana głosu zazdrości.
Jedno co pewne - to w Owerajze było jeszcze obficiej jedzeniowo i ciszej. Namęczyły się wendowniczki na koniec, że hej, bo te uwolnienia to jednak nie jest takie byle co, więc i we Flandrii było ciszej, i dobrze, jakby Pisarce robót drogowych było mało na co dzień doprawdy.
Kobiety specjalizują się w pretensjach, starsi mężczyźni zwłaszcza w dobrych radach. Eksperckich. Tu Ana nie jest pewna aż tak, bo ona dobre rady, sprawdzone wiekiem i tradycją, dostaje od płci obojga, w tym feministek na ef. I chce to odrzucić teraz jeszcze mocniej.
Boję się, co po tym wendo wyjdzie. Z Any i naszego domu i z Sanżila w ogóle. O okolicznościach Szumana nie wspominając. A nawet Luksemburgu.
No comments:
Post a Comment