Thursday, 13 December 2018

marże i marsze

Wieści takie sobie, zwłaszcza z przeróżnych marszy de nołel, w co staranniejszej wymowie zwanych marżami. Którego to słowa Ana Martin, czego nie zapomni chyba nigdy, była się nauczyła od sklepowego Pawła, i pojąć umysłowo nijak nie mogła, póki romanowy teściu był nie zjechał i w lot nie przetłumaczył na nasze. Co jednak umysł ryzyka fizyka to nie Any, zdań dwóch nie ma.
Ale Roman też niezły całkiem, fajny i niegłupi - że się ujmę za nim, całkiem jak jedna znajoma, co to go wczoraj na głos zachwalała tylko na podstawie mojej lektury. Taktownie przemilczała, że prasa kłamie - ale przecież nie zawsze no!
Więc wracając do marży i marszy - to smutno, szczególnie za granicą, za to w Brukseni interesa idą, słońce świeci, może nawet upragniona śnieżynka Grocha spadnie z tego zimna. A propos - ta z Aromy zachwalała też yntelygencję dzieciarni. No tu trafiła, rzec by można.
I prawie by już można mieć nadzieję, że w Brukseni karta pozamachowa się odwróciła, turyści na marże i marsze wrócili, pogoda piękna - gdyby nie ta polytyka.
O czym gazety piszą - tego to nawet teściu ryzyk fizyk by nie pojął, a my z naszą sanżilowską yntelygencją - to już na pewno. Z grubsza chodzi o to, że przez emi-imi, którymi my wszyscy tu jesteśmy w większości w okolicznościach - rozpadła się brukseńska kolacja. 
A było uważać, pisali, że tre frażil.
Koalicja Ksenio, koalicja.
Niech będzie. Bo premier Karol Michał był pojechał do Maroka, co dla wielu mieszkańców Sanżila jest równie naturalnym kierunkiem podróży, co Łapy lub Sokółka, heloł, a co to, kompleksa mają mieć, że palmy u nich? - i tam zapowiedział, że jego kraj, Belgia znaczy się, czyly Labelżik nasza, choć o Beldżiam mówił - nie zapisze się w historii haniebną kartą i podpisze konwencję Oenzetu, zwanego tu o ówdzie Onem, Onu, bo nie One od dzieciarni przecie.
O traktowaniu emi-imi - w skrócie. Wiem, dużo trudnych słów, ale tak mi Ana tu tłumaczy i każe spisywać.
Na to ci bardziej na prawo wystąpili z kolacji. Tre frażil, wspominałam.
A ci od drugiego języka poszli dalej. Marszem. Zapowiedzieli marsz. Nie, nie marże nołelowe żadne tym razem, tylko marsz z krzykami na ustach. Bo oni chcą się zapisać haniebną kartą. Właśnie tak. Byle by tu, w Brukseni i okolicznościach, było jak najbialej.
Ale nie od śniegu bynajmniej. 
W niedzielę ruszy. Adwentową, a jakże.
We wtorek było już 9300 zapisanych osób. Jak pogoda dopisze - będzie i z 20 tysiaków, prognozuje Ana. Niedobrze.
Bo to wszystko ludzie przeciw ludziom przecie. A tu nołel za pasem.
Wesołych świąt. 

No comments:

Post a Comment