Wednesday, 16 January 2019

esplanad

Wiadomo było, że łatwe to nie będzie, bo z jednej strony, albo nazwijmy to po imieniu: u uczestniczki, by mówić jaśniej: brzuch, z drugiej strony, u uczestnika: zablokowane plecy - czyly para z nich wybitnie nierowerowa;  ale dali jakoś radę ,wzięli się byly zebraly w garść i pojechali.
Na esplanadę, a gdzież by inaczej wczoraj warto jechać.
Na pożegnanie prezydenta.
Czeba, postanowiła Ana Martin, po prostu czeba. Nie tam, że brzuch, co tam, że plecy - jedziemy. Bo mam przeczucie, Roman, że wcale nas dużo nie będzie, że to kolejny z iwentów fejsbukowych, gdzie wszyscy się dzielą chęcią, a w realu - niedziałaniem.
I miała rację w swym mniemaniu, bo - licząc ze wszystkimi, co wzięli się w garść - powstała z tego zaledwie garstka żegnających.
Roman naliczył inaczej, odczuł to wydarzenie na plusie, ale Ana nie. Bo ona już nie ma cierpliwości do pustych słów. Może hormony, może lata, a jest ich 42, nie wypominając bynajmniej nikomu; nie wiadomo, w każdym razie surowo ocenia: naprawdę mało kto z komisyjnych miał wymówkę. Naprawdę mogli się ruszyć. Wszyscy. To w zasięgu rzutu beretem dla tysiaka naszych, a nieco dłuższy łokin dystans: dla kolejnych kilku setek. 
I brzuchy mniejsze mają zazwyczaj niż Ana.
Pozbądźmy się złudzeń o solidarności i tyle. Na esplanadzie solidarności do tego. 
Mamusiu, a wiesz co się stało w Polsce niemiłego, zapytał Iwonek wieczorem, gdy dotarł od źródła wiedzy.
No co synku, pyta ostrożnie Ana.
Atak był. Co to jest dokładnie atak?
No zależy, a co pani mówiła?
Że umarł prezydent Gdańska, gdzie to jest mamusiu? Aha, nad morzem w Polsce, Szymek i Janek mają tam babcie, już wiem sam, nie musisz mi mówić. Na jakimś wielkim święcie mamusiu, nie słyszałem dokładnie, to się stało.
Na tym samym, gdzie rozdawali w Brukseni serduszka, synku. To ta sama orkiestra.
Ale jak to możliwe, że ta sama? Przecież tu jest Belgia mamusiu!
La Belżik, potwierdza Groch.
Ale wiesz co mamusiu pani musiała wytłumaczyć Nikowi? Że to naprawdę!
Co naprawdę?
Naprawdę że ten prezydent nie żyje. Bo on myślał, że to jak w grze komputerowej, że on teraz będzie miał nowe życie, a potem drugie i czecie. A wcale nie!

Wcale nie.

No comments:

Post a Comment