Bum! rozlega się, gdy zmierzamy we czy Uklem jak najprawdziwszym, choć nie najczystszym zapewne stylem swym -w stronę Mesidora. Co to też nie jest okolicznością, gdzie każda czy każdy z Woluwów chciałby się przenieść, umówmy się, nie po to się robi na komisji, by teraz na Mesidorze w bloku jakimś kiblować, doprawdy.
Bum!
Konar! rozlega się głośno. Konar! nie masz gdzie stać?
No to co, oczu nie masz? Nie widziały gały, że stałem?
Gościu, gdzie stajesz? Tu jest wyjazd z ulicy!
Mesje, mesje spokojnie. Żete on are la. Stałem sobie chwilkę, pokazuje wypielęgnowana dło.
Sobie stałeś, konar? Se stałeś mi na drodze, konar!
O, ciekawie, mruczy Ana. O-o, potwierdza Jesienka.
Ana, a to nie belż przecie, pacz, żółte numery. Jakoś inaczej mówią. Ci i ci.
Bo ci i ci są z innych światów.
Jak to?
Merc zjechał z Luksemburga . Nie na łykend, co ciekawe, zapewne na komisję. Mercedes znaczy się. Co on tu robi, wypada spytać, kierowca ten, skoro wygląda jak świeżo wyprany i golony, a jest 14.
Zjadł w Brinclu, co to luksusem jest. Wypił swoje aliganckie wino. Biznes obgadał. A może nie, może to tylko pozór.
No dobra, a ten drugi?
Oj, moja droga, oni zjechali z bloku na Mesidorze w najlepszym wypadku, a jeszcze prędzej z bloku na Skarbku lub Anderlechcie. Na oko i pozór oczywiście.
Konar, tu me fe szjer, rozlega się w tle.
No i amamam.
I co dalej, ciągnę niezrażona.
A to, że zderzyły się dwa światy wyglądu, pochodzenia, finansów, ubezpieczeń społecznych i motoryzacyjnych. Szans i możliwości. Resto i kebaba. Garnituru i kurtki ze skaju. Mesje i tła mek.
I stąd te konary?
Stąd. Bo wygląda mi, że Luks był on are, stał neispodziewanie, ale Anderlecht rąbnął weń z prawej.
Czyly?
Czyly musi płacić pewnie. Jak się nie dogadają. A że światy to dwa różne, to lepiej uciekajmy, zanim czeba będzie świadkować.
No comments:
Post a Comment