Ach, to tu się wszyscy tłoczyli, puszyli i stroszyli, odkrywa Ana Martin. Na recepcji. U duszka.
Ale helołin już był!
Grochu, recepcja to jest w hotelu, nie znasz sie! Gdzie ten hotel u duszka mamusiu?
No właśnie, brzmi, jak hotel z recepcją, brawo synku. A wcale nim nie jest. Wyobraź sobie, że chodzi o przyjęcie. Na Szumanie.
Twoje przyjęcie urodzinowe? Na stacji stibu? Dziwnie. Ty tam byłaś?
Nie, ja byłam na naszym przyjęciu domowym.
A tych wszystkich ludzi ze zdjęcia chciałaś zaprosić? Nie wygląda jak Szuman zupełnie. I gdzie ta recepcja?
O tu.
Aha, oni nie mogli przyjść na twoje urodziny, bo stali w tej recepcji w kolejce po te kieliszki? Z alkoholem czy piwem, sam nie wiem? W ogóle co to jest- dlaczego ten duszek robi przyjęcie w twoje urodziny, a nie w helołin? O nie, ja się nie zgadzam! I w ogóle od kiedy przyjęcie jest w recepcji stibu?
Od wtedy, gdy się przestaje starać. I gada głupoty, byle tylko - bo ja wiem - mieć łatwiej? Szybciej? I używa słowa recepcja, choć to przyjęcie?
Albo i z innych powodów, uśmiecha się tajemniczo Roman.
O co chodzi tatusiu?
Chyba nie chodzi ci o imienne zaproszenia, co? uśmiecha się też Ana. Albo o prestiż? Albo o znajomość języków?
Ależ skąd.
Ani o to, przy którym stole się siedzi, albo w jakiej odległości stanie? Od duszka na ten przykład.
Ależ skąd, no co ty Ana.
Jak można stanąć koło ducha mamusiu, dziwi się Groch. Duchów nie ma przecież. Tylko w helołin. Z ziemi wychodzą. Sam widziałem.
Nic nie rozumiesz Grochu! To recepcja u ducha! Pana duszka! To taki jego hotel, gdzie on wydaje przyjęcia i zaprasza kogo chce.
Ja wcale nie chcę, by mnie zaprosił, oświadcza Groch. Ja chcę iść na urodziny mamusi, a nie do jakiejś recepcji!
Nawet jeśli to niepodległa recepcja u duszka.
No comments:
Post a Comment