Thursday, 6 December 2012

(35) piotrusie

Nie wiem, czy to dobry znak, czy zły, to jeszcze w kwestii końca świata, ale jak bumcykcyk widziałam dzisiaj Mikołaja w płaszczu takim jak ten nasz, kokakolowy, znany od lat każdemu dziecku, a z nim...no nie wiem, czy zabrzmię jakoś niefer całkowicie wobec ludzi z innego kontynentu, wiecie którego, tego pod Europą i na A, wielkie A, uczyli, ale wraz z nim szło dwóch czarnych. Czy Czarnych? A może Murzynów? Albo Małrów, podpowiada Ana, to od tego się wszystko wzięło. Maurów, Ksenia, krzyczy Ana Martin. Więc jak napisać, pytam, a ona, że po polsku Czarni brzmi nie bardzo, jeśli chodzi o gramatykę i historię, że u nas, znaczy się stare u nas, w Polsce A i B, niewolnictwa nie było, więc teoretycznie nie ma  powodów, by eliminować z języka słowo Murzyn, no ale że skoro ktoś nie chce być nazywany jakimś słowem, to nie ma na niego siły, i musi być Czarny. Ktoś teoretyczny oczywiście, bo chodzi o wszystkich ktosiów ciemnoskórych ogólnie. Aha, profesor medialny, choć brzydki, z telewizji też to powiedział, że język polski lubi Murzyna i go nie dyskryminuje, ale że jak się ktoś źle z tym czuje, to niech będzie Czarny. Brzmi źle, krzywi się Ana, ale to kalka z amerykańskiego, gdzie oni się nazywają blek. Kalka nie wiem jakim cudem, skoro to słowo zwykłe, i do tego inne niż blek, bo na 'cz' się zaczyna, ale Roman mówi, że Ana ma rację. Nie mruga nawet porozumiewawczo, co oznaczałoby: nie ma racji, ale dajmy spokój, więc wnoszę z tego, że trzeba napisać Czarny i każdy będzie szczęśliwy: Ana, Czarni, profesor, a nawet Roman, bo konfliktu brak.
Szli sobie więc sobie jak gdyby nigdy nic po Sanżilu i rozdawali prezenty. Mikołaj zwykły, najzwyklejszy, z brzydką, włochatą brodą, w czerwonym płaszczu i cerą z solarium, a z nim dwóch pomalowano na czarno Białych. Po rysach poznałam. Na czarno napisałam z małej, chyba wolno? Mieli peruki i stroje klaunów, ogólnie wszyscy byli nie za bardzo skoncentrowani na rozdawaniu prezentów, ale jak mieli być, skoro rozmawiali właśnie przez komórki zwane tu żeesemami? Zła byłam, bo Iwonek akurat nie spał, może by mu się trafiła jakaś darmowa czekoladka, to bym ją zjadła, bo Iwonek nie może, a zresztą się jeszcze naje, skoro na Sanżilu będzie mieszkał; dobre są te czekoladki belgijskie, inne niż wedlowskie katbury zupełnie, ale też niczego sobie, całkiem nieźle im wyszły.
Opowiedziałam wszystko w domu, a Roman na to, że oni czarni, bo to czarni piotrusiowie. Czy piotrusie? Przed tym to serio nikt mnie nie przestrzegał przed przyjazdem do Belgii, że taki szok mnie w grudniu czeka. Ana się wtrąca, na kurs belgijskiego chodziła w końcu, nie belgijskiego, tylko niderlanckiego, poprawia, i jeszcze znajduje, że przez 'dz' się pisze, a nie 'c'. I na tym kursie, odnoszącym się do Holandii, mętlik zupełny, potem się połapię może, uczyli, że w tej części świata nie ma tak dobrze, jak u nas, by tylko Mikołaj prezenty rozdawał, oj nie. Częściej ma się szansę spotkać właśnie czarnych piotrusiów, w końcu i na Sanżilu stosunek do Mikołaja wyniósl 2:1, banda łysego, a oni potrafią dokładnie wypytać o zachowanie, nie dać nic, albo co najwyżej nieobraną pomarańczę, a nawet - zdzielić rózgą.
Ana mówi, że i w Polsce, jak ona była mała, prywaciarze produkowali posrebrzane rózgi. Roman był wtedy nieco większy, ale pamięć ma gorszą, to nie pamięta. Ana mówi, że to na sto procent prawda, ale teraz nikt rózg nie chce, nie opłaca się produkcja, bo wszystko musi być cacy i wszyscy są niby grzeczni, bo jak inaczej sprzedać te masy prezentów? Dlatego może za rok znajdę fuchę jako Czarny albo Czarna, bo robota spokojna, Czarni spokojnie mogą gadać przez ajfony, bo nikt się ich nie boi, nawet niderlandzkie dzieci przez 'dz'.

No comments:

Post a Comment