Sunday, 2 December 2012

(33) zima

Sypało pół nocy i Roman miał ubaw z rana, bo co spadnie śnieg, to podobno cieszą się amatorzy białego szaleństwa, a martwią kierowcy, o czym wie każdy chyba? Ale Roman twierdzi, że cała zabawa polega właśnie na tym, by od razu powiedzieć na głos, jak co roku w telewizji polskiej, że oto spadł śnieg, zima zaskoczyła drogowców, za to cieszą się amatorzy białego szaleństwa. Nie wiem, co w tym śmiesznego, przecież wiadomo, że co roku najprzystojniejszy respirant z komendy milicji mówi do kamery, że na dzień dzisiejszy, ewentualnie chwilę obecną, mają tyle a tyle zgłoszeń o wypadkach, że na drogi kategorii pierwszej wyjechało tyle a tyle piaskarek i pługów śnieżnych, że na drogi dalszych kategorii właściwie nie wyjechało nic i że w związku z tym zalecają wzmożoną uwagę. Aha, no i oczywiście, że służby były doskonale przygotowane do zimy, ale że tegoroczna zima jednak dała radę zaskoczyć drogowców. 
Ja tam nie rozumiem czasami, z czego Roman się śmieje, on jest taki inteligentny naprawdę i wykształcony, też mógłby występować w telewizji albo nawet być gwiazdą na pudelku. I to w takim lepszym, zagranicznym, belgijskim, z Zachodu! Ana Martin by siłą rzeczy została celebrytką i może by się zaczęła wreszcie malować. Do zdjęć trzeba, nie mówiąc o tym, że do fryzjera by się przydało pójść; do kosmetyczki to by ją chyba siłą z tej telewizji albo internetu ciągnęli, bo dumna jak paw, że nigdy nie była, ale tak między nami, to jestem pewna, że by się opłaciło, bo cóż, lata lecą...Z drugiej strony znam ją, jakby się dowiedziała, że Roman sławny, to by wszystko zrobiła, by udowodnić, że nie upiększając się, ba! - obnosząc się z tym publicznie, też można trafić do sieci i w szeroki świat. Może by jakąś modę nawet wylansowała, a ja mogłabym zostać stylistką? Albo przynajmniej wizażystką i osobistym szoperem (ups! szoperką, ale Ana mi da za tę męską formę).
Wracając do zimy, to na Sanżilu zaskoczyła ona chyba jeszcze bardziej, niż w Polsce A i B, chyba dlatego, że oni nie oglądają tefałpe albo tivipi, jak też słyszałam. A mogliby, języki bogactwem narodu! To i by wiedzieli, że najstarsi górale już dawno podali prognozę długoterminową, według której śnieg mógł spaść, lub nie; w ten sposób można by się przygotować na obie wersje grudnia, a nie tylko na jedną, bezsnieżną. Belgowie nie pozmieniali opon, to i w zimnych domach teraz siedzą, w końcu tu grzanie nie w modzie. Nie mówiąc o Marokanach i innych Włochach z południa, u których śniegu nie uświadczysz, chyba że w Alpach tylko.
O 10 rano na naszej ulicy nie było ani jednego samochodu, cisza jak makiem zasiał, tylko śnieg padał, a Iwonek dziwnie spokojny rozkoszował się białym światłem zza okna. Potem poszliśmy do parku, wypatrując amatorów białego szaleństwa, i trafił się niezawodny Stefan, z którym Roman tworzył parę amatorów w czasach przediwonkowych. Dziś chłopaki wykazały się za to pchaniem wózka po śniegu, co im szło całkiem całkiem, od razu widać, że zima ich nie zaskoczyła, ale kierowcami są w końcu nie od dziś.

No comments:

Post a Comment