Sunday, 11 August 2013

(61) place

Jak Sanżil długi i szeroki, wszyscy Polacy gnają na place. (Polacy na place, prawie rym albo taka inteligentna gra słów, Polacy na placy, to by dopiero było). Albo są na placu, i to właśnie ja, Ksenia. Nie sądziłam, że po to jadę na Brukselę, ale tak wyszło. Na początku nie wiedziałam, że tu się nie mieszka ani nie pracuje, tylko właśnie ma place, lepsze lub gorsze, ale w końcu odważyłam się rozpytać wśród Siemiatyczan po mszy, co i jak, i teraz już wiem, że u Martinów jest mój plac, mimo że ja nie jadę na czekach, tylko z ręki do ręki biorę, nawet nie wiem, czy na czarno, czy na biało, ale w euro, albo ero, jak się mówi po belgijsku, z dziwnym akcentem na e, a może to intuicja, a nie akcent. 
In-to-na-cja, albo in-to-nac-ja, deklamuje prawie że Ana Martin, intuicji to ty nie masz dziewczyno za grosz, że się tak swoim placem pod kościołem przechwalasz, stawki zawyżasz, ale rób, jak chcesz, a tak w ogóle to po prostu wymowa e, pobędziesz tu dłużej, to sama zobaczysz, że e innemu e nierówne; po francusku znaczy się, układam sobie w głowie, bo po naszemu jest jedno, najnormalniejsze w świecie, i komu to szkodzi? I na biało jesteś, na legalu znaczy się, dodaje, bośmy cię zgłosili na ratuszu i wykupili ubezpieczenie, więc możesz chorować, ile wlezie, tylko Iwonka nie zaraź.
W każdym razie od kiedym na placu, pieniędzy za stałkę i Iwonka, co nam dobił niespodziewanie do drużyny Martinów, zażyczyłam sobie w gotówce, by od razu wiedzieć, ile mi sie należy. Tak uczyli już w Łapach, a w busiku linii Sanżil - Lież - Siematycze - dom potwierdzili. Że ojce mądrzy, bo nie ma to jak pieniądz konkretny, w łapie (z Łap ta łapa, że tak znów zażartuję, ale mi intelekt dopisuje, to chyba z ładnej pogody), bo te kąta to tylko po to, by człowieka ogłupić, bankom złodziejom dawać zarabiać, i za co to, pośredników tuczyć i karty gubić, bo przecież płacić nimi nikt normalny nie będzie, kto to widział, by pieniądze wydawać, nawet ich nie zobaczywszy wcześniej, a i później też nie, bo jak wydane, to przecież już nie moje. Więc przezornie nie zakładałam, by nie wyjść na taką, co do przodu przed szereg się wyrywa, ledwo z Łap wyszła, a już się kątem wywyższa, jakby lepsza była, nie z Polski B, tylko A co najmniej, choć w telewizji żalili się podobno, że Polacy A i B zgodnie bankom nie ufają i kąt nie zakładają, przynajmniej raz jedność w narodzie.
Ksenia, ale ci do głowy nakładli, już lepiej zrezygnuj z wyjść niedzielnych i z nami siedź, wzdycha Roman. Wiadomo, pieniądze męska rzecz, to i on mi klaruje, co i jak, choć nie jestem nigdy pewna, kto tu tak naprawdę zarządza. I nie słuchaj mądrości w busiku, ciągnie Roman, masz tu u nas swój plac, jak to zwiesz, dostajesz co miesiąc ero, nie musisz latać za nowymi placami, ani liczyć na place od kogoś. Bo podobno, tak twierdzi Ana, nie wiem Ksenia, czy potwierdzisz, placami się handluje? Pewnie, ile to takich historii słyszałam! Mogą cię nawet wcisnąć na gorsze, a ty o tym nie wiesz, boś właśnie w busiku do domu i nie pilnujesz interesu, wracasz na swoje, a to już nie twoje, bo ktoś ci plac sprzątnął sprzed nosa, i to dosłownie sprzątnął, bo to głównie o stałkę sprzątaniową chodzi. Inne place są mniej chodliwe, bo prasowanie inaczej się rozlicza, a starcy i niemowlęta to już w ogóle nielegalnie, ale tego się jeszcze wywiem, będzie okazja w czwartek, cud nad Wisłą trza święcić, i wkrótce opiszę.

No comments:

Post a Comment