Niech Ana Martin opowiada! To jej auto, jej dzieci.
Ale to tatuś źle zaparkował, uprzytamnia mi Iwonek. A mamusia odbierała, pamięta wszystko. To opowiedz Ksenio już.
Dobra, ja opowiem, włącza się Ana.
No więc idę dzielnie synku z papierem z policji, Iwonku, idę i idę, końca nie widać.
Jaką ulicą jeszcze pwiedz, mamusiu. Tą z muzeum, gdzie piwko i winko jest w takich beczkach w restauracji?
Tak, fanwolksem. Van volxem w pisowni Ksenio. Gdzie stoi wils, Wiels, dodaj e.
No dalej mamusiu.
Na midy doszłam, w sensie dworca właściwie, a po drodze miejsca takie mijałam, że spokojnie tam by można z miljon terrorystów wyszkolić i nikt by się nie dowiedział. Wielkie puste przestrzenie pod wiaduktem, gdzie się zmieści kilka ciężarówek, a w nich nie wiadomo co.
To dobrze, że tych kilku jakoś dali radę znaleźć na tym Foreście w tej sytuacji, co Ana?
Kto to terroryści mamusiu, powiedz, no powiedz.
Tacy panowie i czasami panie, co biegają po mieście z pistoletem.
U nas? serio? to pistolety nie są dobre?
Zdecydowanie nie są dobre, stanowczo Ana.
A Stasiu mówił, że dobre.
Stasiu się pomylił. Synku, słuchasz?
Oczywiście, mamusiu. To już doszłaś?
Tak doszłam. Idę do okienka i daję panu papier. Pan kasuje.
Kasą kasuje, dopytuje Iwonek.
Tak kasą.
Dużo?
Oj dużo. ponad 200 ojro kasuje synku.
Ojej.
A dobrze kasuje? Umie.
O, i to jak umie. Do tego okazuje się, że kasuje za jeden dodatkowy dzień.
To niedobrze, mamusiu?
Może i dobrze, i tego się spodziewałam, natomiast policja midy upiera się, że cena za postój auta przez 5 dni jest taka sama.
I nie jet?
Nie jest. Ponad ąz ero plis tewea, madam, tak pan powiedział.
To po francusku jedenaście? O tyle?
Zdecydowanie tak.
I pociesza jeszcze ten pan cię, mamusiu. Tak mówiłaś. Co to jest pociesza?
Fakt, mówi uspokajająco: madam, ale i tak wychodzimy tu od kwoty 225 ero czy jakoś tam.
Ja na to, że nie oznacza to, że ąz ero plis tewea, czyly wat po staropolsku, to nic.
Potwierdzam, że nie nic, tylko jakies 13 ojro z watem wyjdzie jak nic.
I co oni wtedy, pogania Iwonek.
Oni wtedy sięgają po słuchawkę i mówią: to razem zadzwonimy na policję.
I co mamusiu?
I pani dzwoni. I mówi panu policjantowi albo pani pod drugiej stronie słuchawki, by ludzi nie wprowadzali w błąd. Bo za każdy dzień jest ąz ero plis tewea. Że klienci, którzy wcale nie są klientami, przychodzą tu oto z taką wiedzą i się wykłócają potem. Że ta pani dziś się nie kłóci akurat, ale i tak została źle poinformowana.
Jaka pani, Iwonek traci wątek.
Mamusia? Moja mamusia? Ty?
Tak, ja.
A co robisz, jak się nie wykłócasz?
Chowam kartę, pan naciska guzik, idę po auto do wielkiej sali pod wiaduktem. Gdzie zmieści się kilka ciężarówek, tak?
Tak. Z terrorystami lub pistoletami na przykład.
I odjeżdżam.
I koniec, cieszy się Iwonek. Mamusiu, opowiedz jeszcze raz.
Nie, już opowiedziałam.
To ty Ksenio. No proszę!
No comments:
Post a Comment