Wednesday, 25 May 2016

(431) kongres kobiet w brukseni

Dzień Matki za pasem, ten polone, bo belż juz ci on był, myślałam, że już więcej o kobietach się w tym tygodniu nie trzeba produkować. No bo niby co nowego? Że ciężej mamy? Że mniej zarabiamy? Że szklany sufit? że mężczyźni spusyfikowani?
Ależ trzeba, trąbi Ana Martin i temu podobne na ef.
Tej podobne, poprawia mnie dżenderowo Roman.
Tej podobne Anie Martin feministki na ef z Sanżila i okoliczności.
I tej Kseni podobne, uśmiecha się Ana. Bo o nasz wszystkich jest kongres kobiet. Polskich w Belgii, Brukseni samej, choć na Eterbeku, ale nawet jakaś z lokalnej zagranicy się podobno trafi.
Boże mój Ty, to już? łapię się za głowę.
Ojej, to już? małpuje mnie Iwonek
Ołołoł, podnosi rączki w górę Groch.
A jakże, już za parę dni, za dni parę. 28 maja, w sobotę. One bez granic, elles sans frontieres, organizują. Bez błędów zapisałam, bo u nas plakaty wszędzie w domu się walają, to i nietrudno zapamiętać.
Te one, czyli my, mówią, że kobiety granic nie mają, ale jak w tytule: mniej zarabiają, o szklany sufit uderzają, że mężczyźni już nie ci i jeszcze nimi trzeba się zajmować delikatnie, z wyczuciem, by nie urazić ego jakiegoś czegoś takiego, mówię wam - i to oprócz dzieci, rodziców, sprzątania, prania  itepeitede.
O tym to bedzie wszystkim, mówię wam.
Serio? pyta Iwonek.
Serio synku. Oraz o emi-imi - uchodźcach. Zdrowiu i bezpieczeństwie. Religii i życiu za granicą.
Wiele tego oj.
Wiele, ale warto! Wszystkie tam będziemy - one, i nawet jacyś oni się trafią. W roli technicznej i żonatej.
A ja mogę mamusiu, podskakuje Iwonek. Oczywiście. Do kącika dzieci. Z Grochem pod pachę.
Fajny ten kongres mamusiu, co? Grochu, słyszysz, jedziemy z tatusiem i babcią na kongres! ałała Grochu!

1 comment: