Niezła jazda, powiedziałam, spoglądając z samosiowego okna na koński przejazd. Na cześć Makarona, co to nam wczoraj przyleciał, przeleciał i wyleciał wraz z jesienną wichurą, która jednakże została na Sanżilu i w okolicznościach.
Czego nie widać, to że za koniczkami i ułanami podąża ekipa sprzątająca kupy. Końskie, w formacie makro.
A Ana ma cichą nadzieję, że po gościu w ąbasad de poloń też dawno pozamiatane. Na dobre.
No comments:
Post a Comment