W Brukseni dziś makro, informuje nas Roman.
Co makro? Sklep otwierają? W Polsce D zostawiłam takie nazwy, gdzieś tam na trasie busika Łapy - Sanżil. Migało za oknem. Ma-kro, że posylabizuję jak Iwonek.
Makaron u nas w domku? To dobrze, jak zawsze, chyba że Samosia lazanie zrobi, to to jej akurat wychodzi, nie to co francuski akcent belż, który ja mam najlepszy, a potem Groch, a potem nikt.
A ja?
Ty też synku. A dziś w Brukseni nie makro, Ksenio, tylko Makrą. Macron się pisze. Prezydent czyly.
Taki szef, tak tatusiu?
Szef Francji, tak.
No i co niby, ja i tak chcę makaron, wydyma wargi Iwonek. Co ten makrą może?
Zakłóci nieco ruch koło tatusia pracy, ot co. Metro nie będzie jeździło. Polis tyle, że do Samosi nawet nie dotrą, choć obiecali sprawdzić z rana czy mieszka, gdzie mieszka. Kontrola za kontrolą.
Format makro po prostu.
Ale czy dziś czasem nie 19 na kalendarzu, przypomina se Ana?
19, a owszem.
No to nie tylko ten Makro zjeżdża na Sanżil i do okoliczności. Przecie to na dziś Roman dostałeś to zaproszenie z błędem. Z ambasady ho ho.
No tak, zgadza się, dziś Polska D wysyła do Brukseni swoich synów.
Synków? jak my?
Niestety nie jak wy, chłopaki. Taki jeden syn niemiły przyjeżdża.
Do nas?
Na szczęście daleko od domku na Sanżilu.
A mamusia go nie lubi?
Bardzo nie lubi nawet. Nie chcę na niego patrzeć.
A brzydki jest?
Tak, raczej nie za ładny i brzydko mówi przede wszystko. Takie brzydkie usta mu się od tego mów nie głupot robią.
To niech on sobie w Polsce zostanie, a nie tatusia zaprasza! Tato, nie idź do ambasady! Nie słuchaj go!
Nawet mi w głowie nie postało. Już wyrzuciłem to zaproszenie z orłem. Tak w ogóle to nawet nie tatusia zaprosili, bo tacy oni niemądrzy w tej Polsce D, że nawet bez błędów nazwisk nie potrafią przepisać.
To wiesz co tato? Ty idź lepiej do tego szefa Francji, a jak nie bedziesz rozumiał, to ja ci będę tłumaczył, nie martw się!
No comments:
Post a Comment