Monday, 20 April 2015

(278) zebry

Hasają czy chasają? W sensie: szasają, co by było miejscową wersją szusowania albo szlajania? Połączeniem takim. Fuzją, jak to się mawia w nowoczesnej, modnej kuchni modestamaro. 
Nie, nie auta tym razem szaleją, mimo że ferie - zwane tu z miejscowa też wakacjami, nawet jeśli wypadają wiosną - już za nami. Zebry hasają za to czy też szlajają się na całego. Gdzie? A jakże, po Sanżilu, a czemu nie? 
I skąd spadła ta wiadomość na nas? Z fejsa, a skądże by, wzrusza ramionami Ana. Z fejsa, z fejsa, bo jak faktycznie inaczej, ale z Luksa samego. Pozazdrościli, kątempluje Ana, tam się mało co dzieje, a zebry to tylko na ulicy uświadczysz. No to jak tu właśnie, kiwam głową. No ale tam wyłącznie w poziomie, a tu w pionie Ana, przychodzi mi w tak zwany sukurs czy też kurs Roman. Cooo?
A tak, ma za swoje, stwierdzam z zadowloniem Ana. Nie doczytała. Bo w czasie wakacji, czyli wywczasu, zwanego niegdyś ongiś ogniś feriami wielkanocnymi, mimo że w Polsce A i B trwały 3 dni, a nie 2 tygodnie, przyszła do nas wiadomość, że w Brukseli widzieli na ulicy zebry. Takie konie w paski czyli. Normalnie biegły sobie w liczbie czterech, kopytami stukały, że hej! Aż wszyscy porzucili swoje normalne serfowanie codzienne, przerzucili ajfony i inne smyrfony na funkcję: aparat i hasnęli do okien, by to uwiecznić. 
Pstryk pstryk i już na fejsa. I już zebry na ulicach trafiły do nieskończoności, bo wiadomo, w chmurze internetowej już nic nigdy nie zginie. Ci z Luksa byli szybsi niż ci z Sanżila i już w kilka sekund po wiedzieliśmy na wywczasie, co dzieje się u nas pod domem. To ci cuda. A tysiące kilometrów ulecieliśmy i zebry żeśmy widzieli też, ale w zoo. Zoło, jak podkreśla Iwonek.
Niedokładnie u nas pod domem na Sanżilu szlajały się zebry, widzę, Ana musi mieć ostatnie słowo, oczywiście. Na wakacjach czy feriach wcale się to nie zmieniło. Nie na Sanżilu ci one ci uciekły z niewoli, tylko w Vilworde. To takie miasteczko. 37 tysięcy mieszkańców, co daj jakieś 10 tysięcy ajfonów gotowych do zdjęć, bo przecież takie niemowlaki nie umieją, przytakuję, a starcy podobni Anie - nie chcą lub gardzą. W każdym razie starczyło, by zapchać komputery. no co, przecież nie wszyscy na wyjeździe, co chcecie.
Może i w Vilworde zebry hasały, ale w świat poszło, że w Brukseli, o patrz, tu stoi jak byk, tak za granicą piszą w Luksemburgu samym. E tam, bo tam same miasteczka i wsie, to myślą, że i tu. W Brukseli to by one sobie nie pobigały tak łatwo i długo, za duży ruch. Ale Ana, wakacje lub ferie były! Aut jak na lekarstwo, bo wszyscy na wywczasie. Przecież parkować się nawet dało, to co, czterech zebr by nie wcisnął? Lub zeber nawet?
Może. I tak już za późno, bo dzielni policjanci od razu je wyłapali. Te  pionowe, znaczy się, bo poziome zostały. Gdzieniegdzie, jak zgryźliwie dodaje Ana, niekoniecznie tam, gdzie są najpotrzebniejsze. I znów się ferie skończyły, i wakacje, i znów nuda na fejsie, tylko, co w biurze słychać.


No comments:

Post a Comment