Ana słyszy więc, że będzie ciekawie, więc czyta niby jeszcze intensywniej. Polską prasę w ogródku nadrabia.
Naszych? głupieje nieco Londyńska.
Naszych, tak. Biją? Czy też lubią nas? słyszy dalej z troską fałszywą i wymyślną. O świat cały, co to się go zazwyczaj nie lubi, tylko na poczeby tej ogródkowej konserwacji. Sezon ogórkowy, ot co.
Nas jako Polaków, kochana? dopytuje się jeszcze ta, co w Londynie na co dzień robi.
Tak, o naszych tam u ciebie pytam, czy dobrze im.
Wiesz, ciężko powiedzieć, ostrożnie stara się wybadać teren Londyńska, w końcu siedzi w sercu Polski D, gdzie tolerancji jak na kropelkę; wiesz kochana, tam jest takie społeczeństwo wielokulturowe, że nikt nie paczy, skąd się pochodzi.
Aha - słychać po głosie, że to nie jest ta odpowiedź.
Następują więc dalsze próby.
Ale tobie jak tam?
Mi? świetnie. Ja się stamtąd do emerytury nie ruszam.
A kogo uczysz, włącza się Ana.
Naszych?
Nie, naszych nie. Ja ci powiem szczerze, Ana: to taka dzielnica, że dla naszych za drogo. Powiem ci też dlatego: narozdawali tych domów Afganom i Pakistanom, oni tam narobili dzieci, w międzyczasie ceny urosły, to tamci siedzą, a naszych nie stać. Więc jeśli mnie pytasz Ana, czy nasi tam są, to ja ci jak najbardziej powiem, że nie, nie ma. Była jedna dziewczynka - rybak to nasza chyba - ale już se poszła.
Nie wydoili.
90 na procencie to Pakistan więc, brzmi odpowiedź. I nowe przyjeżdżają co rusz do tego. Straszne. Jak to wyczymać?
Ojej, pada. Powiedz więc kochana, ktoś tu nie daje za wygraną, powiedz więc - niemiło uczyć w takich warunkach? Nie boisz się?
Dlaczego niemiło?
Nie niebezpiecznie czasami? Wiadomo co oni w tych strojach noszą?
One, bo to szkoła dla dziewczyn samych. W Londynie tak jest. Ale poza tym - to nic nie noszą, a co miałyby nosić? dziwi się Londyńska już naprawdę.
Bo na przykład w Brukseni, gdzie oni mieszkają - Ana pokazana - te zamachy były.
Wszędzie się mogły zdarzyć, dołącza nieśmiało Roman z szopy. Naprawdę wszędzie.
E, w takiej szkole to bardziej. Tyle lat żyję, to jedno wiem na pewno, że ze swoimi lepiej. To tak jak w Polsce - zmienia się społeczeństwo. I co, lepiej nam od tego niby?
90 na procencie to Pakistan więc, brzmi odpowiedź. I nowe przyjeżdżają co rusz do tego. Straszne. Jak to wyczymać?
Ojej, pada. Powiedz więc kochana, ktoś tu nie daje za wygraną, powiedz więc - niemiło uczyć w takich warunkach? Nie boisz się?
Dlaczego niemiło?
Nie niebezpiecznie czasami? Wiadomo co oni w tych strojach noszą?
One, bo to szkoła dla dziewczyn samych. W Londynie tak jest. Ale poza tym - to nic nie noszą, a co miałyby nosić? dziwi się Londyńska już naprawdę.
Bo na przykład w Brukseni, gdzie oni mieszkają - Ana pokazana - te zamachy były.
Wszędzie się mogły zdarzyć, dołącza nieśmiało Roman z szopy. Naprawdę wszędzie.
E, w takiej szkole to bardziej. Tyle lat żyję, to jedno wiem na pewno, że ze swoimi lepiej. To tak jak w Polsce - zmienia się społeczeństwo. I co, lepiej nam od tego niby?
No comments:
Post a Comment