Monday, 30 June 2014

(198) fotosy

Wakacje za pasem, zwykła pisać prasa w takich sytuacjach, bo jednak głupio napisać w sezon letni, ogórkowy, że amatorzy białego szaleństwa, co? Więc na tapetę wjeżdżają wakacje. Letnie, bo czerwiec, świadectwa szkolne i dojrzałości rozdane, czyli połówka roku, czyli warto podsumować.
Ja ze swojej strony, jak i zarówno ze strony Martinów nie mam co podsumowywać, bo do szkoły to my już dawno nie chodzimy, albo też i jeszcze nie, i chyba nikt nie wylewa z tej okazji wielkich łez jak krokodyl. Można za to więc ze spokojną głową zająć się sprawami światowymi, jak np. planowaniem urlopu. W tym roku będzie on mało światowy, bo komisja coś cienko przędzie i wolnego nie dają, ba! - szefa nie mają, chaos i wielki wybuch, by tego gorzej po imieniu nie nazwać. Ale nie o to chodzi, tylko na to, że Roman będzie musiał robić za dwóch, za szefa, którego nie ma, jak wspomniałam, to i daleko nie zajedziemy. Ja owszem, do Łap się do busika załaduję, ale na razie brak miejsc. Sodomiaigomoria, jak w Poznaniu na golgocie normalnie. Matuś donieśli. A trzeba było słuchać, jak u Adriana ostrzegali, że mało kto już kupuje, bo już wszyscy uciekają w podskokach wracają do starego kraju, czyli do tzw. u siebie! Nie usłuchałam i mam babo placek, czyli nie mam miejsca. 
To i mi nic innego nie pozostanie, niż dalej dzielić los Martinów na Sanżilu i uczestniczyć w tej drobnej namiastce wakacji. Ana zadowolona z braku wyjazdów, bo czeka na co innego, co na pewno nie jest wyjazdem, ale się wyjazdem zakończy, tyle że później. Iwonek zadowolony, bo wszystkie garnki na miejscu. Roman też, bo motorem poszaleje, jak na 40-latka przystało, a na łykend będziemy zwiedzać.
Ana Martin twierdzi nawet, że są nowe doniesienia, co zwiedzić w Belgii warto i bardziej warto. Albo inaczej: co najchętniej zwiedzają i obfotografowują ludzie stąd i zewsząd. Pojawiła się ostatnio onlajn mapa, która pozwala to zobaczyć. Tzn. miejsca, których najwięcej fotosów znajduje się w sieci, ale jakiej, to nie wiem. 
I co Ana, co prowadzi? U nas czy w świecie lub kosmosie? Na tym świecie starczy póki co, śmieje się Roman. Rzymbarcelonaparyż, recytuje jednym tchem Ana, deklamując. A gdzie to leży? Co? No ta długa nazwa. To 3 miasta, dziewczyno przecież, śmieje się Ana, tak jakby sama nie wiedziała, że za granicą zdarzają się nazwowe cuda. Owszem, ale tu to po polsku, Rzym-Barcelona-Paryż. Je obcykano najbardziej. A Sanżil? Nie wiem. Nie podają. Serio? Takie ładne domy, a nie wiadomo, czy popularne? To co mają z tego celebryctwa?
To, że Bruksela ma pierwsze miejsce w Belgii. Może dzięki Horcie i innym? Zaraz za nią miasta z Flandrii. Ale i tak nic specjalnego. Te wszystkie fotosy dają Belgii ogółem dopiero 65. miejsce w świecie. Nie za dobrze jak na stolicę Unii i komisji, co? No i co, że bez szefa chwilowo, no i co?
Może to jedynie, że już nikt nie chce fotografować kolorowych flag i limuzyn? Bo ich brak chwilowo. I garnituro-garsonek szaro-czarnych od, jak to mówią w twoimstylupani, kupisza czy innego fryzjera dyzajnera? No jakoś nie. To już skandal!
Turyści chętniej pstrykają się i se selfie pod Mannekenem Pisem i w Atomium. Na Szumana widać nikt nie trafia z własnej woli, oprócz garstki ministrów i aspirantów do światowej polityki; ale tu ciekawostka za to: Doel. Co to? pytam. Opuszczona wioska we wschodniej Flandrii. Całkiem wysokie miejsce. Albo Brugelette. Znacie? Nie, wstydzi się tym razem Ana. Ha, pora poznać. To tam się mieści Pairi Daiza. Też dobry wynik. Fajnie, zaciera ręce Roman. Zwiedzajmy nieznane. 

No comments:

Post a Comment