Mamusiu, rubię Izraer.
Co synku?
Ten kraj rubię. Izraer. W Belgii mi się już nudzi. Tam jest fajnie, basen jest i można chodzi po chłopaków, tak sobie do drzwi pukać po prostu do nich, i są rekiny i delfiny, a nawet wielbłady, fajnie jest, a w Brukseni nie jest. Czy możemy teraz mieszkać w Izraeru?
Nie możemy synku niestety.
A dlaczego? Bo nie znamy języka czy dlatego, że tu jest moja szkoła? To się nie martw mamusiu, wystarczy, że powiesz, że ja już nie będę chodził do ekol numero trła i już.
Pani by była smutna, synku.
Oj nie byłaby by, ona też ma takie włosy, jak w Izraeru widziałem na dziewczynkach, może by mogła z nami pojechać. Czy madam Pat mówi po izraersku?
Chyba nie synku.
Ojej, to szkoda faktycznie. A może by się mogła szybko nauczyć, w tej szkole, co jest koło Berkendala i mówiłaś, że tam uczą właśnie mówić w tym języku, jak on się nazywa, arabski zresztą? Ta szkoła, co tam panowie jej pilnują z karabinami. Ten język, no powiedz?
Hebrajski synku.
Aha, ale ma też inne litery, prawda? To ja bym chciał je znać, piękne są, zresztą je odrysowałem i posypałem brokatem w miniklubie, pamiętasz?
Pamiętam.
A czy ja mógłbym w środę nie chodzić do mojej garderi, tylko do tej szkoły? Uczyć się tego harabskiego?
Chyba nie.
Dlaczego?
Ciężko wytłumaczyć, ale coś mi się wydaje, że chyba byś tam nie mógł chodzić.
No ale dlaczego?
Bo oni tam chcą, by tam chodziły dzieci z Izraera. I ich pilnują karabinami właśnie.
To te dzieci codziennie przyjeżdżają do szkoły z Izraera? Jak to? Chyba samolotem? To przecież bardzo daleko! Przecież lecieliśmy osiemdziesiąt godzin albo sto minut!
Nie, nie przyjeżdżają z Izraera, ale jakby chciały - to by łatwo mogły zamieszkać w Izraeru.
Jak też tak chcę! A my nie? Poproś panów!
No jakoś nie.
Ale dlaczego?
Synku, to skomplikowane. Ale obiecuję ci, że jeszcze tam pojedziemy.
To dobrze, bo ja tak rubię Izraer!
No comments:
Post a Comment