Tuesday, 24 April 2018

gruchnęło

Ana Martin i cały Sanżil ani by się spodziewali naturalnie, że to gruchnięcie, co to ich niedzielnie około 10 niemile - acz chwilowo, punktowo się mówi -  zaskoczyło, bo heloł! sierpień w kwietniu, to i burze!; a że ono więc wywoła takie skutki. Bo co to, pierwszyzna niby? Zagrzmiało, gruchnęło, nawet nie błysnęło zresztą. Było minęło. Jak wszystko.
O co się rozchodzi, burza była i tyle.
Burza owszem, ale medialna! Bo woda nie spadła, za to hejt! Gdyż gdy okazało się, że piorun minął - na fejsie to gruchnęło dopiero wtedy.
Od razu znalazł się niejeden i niejedna, co uznali bowiem z szybka, że to zamach. I na polskich stronach, co to bez hejtu i spamu się odbywają niby - nie omieszkali o tym szeroko poinformować. 
Co? nic nie wiem, nadal nic nie wie Ana. Jaka burza, jaki hejt? I jaki zamach wreszcie?
Ana, ja to od razu widziałem, czym żyje Bruksenia, tylko nic nie mówiłem, by nie było, że na ajfonie siedzę. Od razu wczoraj na lesłarze miałem alerta, że coś się dzieje, wali się niebo czy co, szczelają, czy co, gdzie to, kto tam, ktoś coś, jak najnowsza moda każe pisać - słowem: sodomiaigomoria.
Roman, wiedziałeś, i nie chciałeś nas zabawić? Ani zbawić, jakby jednak coś?
Ech - to się okazało niezabawne! Jak Dziennikarka troszeczkę zaprawdę się ośmieliła to obśmiać, a mianowicie: że polskie brukseńskie fora boją się gromów, choć nieboskie one, a fejsujący w kościele bezpiecznie siedzą, to i czego się bać, skoro jest ochrona, i to nie tylko dachu - od razu spotkał ją hejcik. Też z tych kościołów niejednokrotnie płynący. Lub spod nich już.
A pouczenia - to już na pewno. Wszyscy realizujący się w komentach wiedzieli lepiej, że Polacy brukseńscy i owszem, właśnie tu mają prawo się bać, że to zamach. Bo przecież niejedno się zdarzyło w tych latach. Nie tylko Polakom, owszem, wiemy, ale Polakom także, i może przede wszystkim. Jak zawsze - wiatr dziejowy i burzowy w oczy. 
A najśmieszniejsze było też, że bali się i w lesłarze, i okoliczni Włosi, i napotkani inni, w tym lebelż co przesądniejsi - ale lepolone  - jak zwykle - skupili się na sobie. Na własnym hejtowaniu. W polszczyźnie matczyźnie. Jeden drugiego i jedna drugą. Tak było - sama widziałam jak bumcykcyk.
Zaraz, dobrze, ale czy to nad Molenbekiem czy innym Anderlechtem grzmiało, czy co, dowiem się ja może?
Ależ skąd. Gruchnęło nad Eterbekiem.
To na komisji przecież. To czego się bać? Koniec świata doprawdy. Przecież tam nikt nie bywa w niedzielę! Od razu widać, że to fejk jakiś!

No comments:

Post a Comment