Tuesday, 24 April 2018

liwrezon

Oto historia, jak to było z naszym liwrezonem, lub z naszą liwrezą, jakbyście chcieli wiedzieć i ewentualnie się ustrzec.
Mianowicie niestandardowo było, śmieje się czeci tydzień, liczbowo - 3.  - Roman, bo tyle to trwało, nie myślcie sobie, ten dowóz czy wywóz, zależy, w którą stronę patrzeć.
Najpierw więc sklep,  krefel czy inny, i oglądanie pralki. Olewka totalna ze strony sprzedającego młodzieńca, który chciał se iść do domu po prostu, prawo miał, 18.10 była w końcu, powoli się można zbierać. To i Any pytania nie dosłyszał, Romana - solidarnościowo po męsku- wziął nieco bardziej serio, i dosłyszał, a najbardziej serio - wpisanie swojego nazwiska jako tego, co doradził i się okazał fachowcem. Choć nic nie doradził.
Potem kasa. Pani kasuje, miła bardzo, ale ceny liwrezonu podaje nie te, co w onlajnie. Ana Martin koryguje. Pani się sama koryguje też. Zamawiamy samo liwrezon, bez wnoszenia. Zero kosztów. Na dziś.
Następny krok: wymiana starego na nowe. Roman postanawia nie nosić szajsungów, więc próbujemy telefonicznie zmienić kondisjon de liwrezon. Nie da się telefonicznie. Roman jedzie, z Grochem jako pasażerem. Spóźnia się na urodziny, tyle to trwa.
Wraca z Grochem w ramionach i kręci głową, że to się nie uda. Pytamy: czemu, a on: że zapisali se to wszystko niby gdzieś, ale jakoś słabo. Gdzie - nie wiadomo. Więc on i tak sądzi, że szajsunga nam zwiozą bez wnoszenia.
Co oznacza kiblowanie w domu dwa razy.
Mija cały tydzień w napięciu: przywiozą za wcześnie, czy nie przywiozą. W międzyczasie nadal chadzamy z praniem po okolicznym sąsiedztwie, to do Sąsiadki, to do Rity, to nawet dalej autem zdarza się wywieźć, ot przykładowo do Flamaków do Wezembeka. Taka karma, wzdycha Ana.
Nie karma, pranie!
W każdym razie: mimo że napisali, że szajsung będzie we wtorek, bez wnoszenia, za chwilę zadzwonili, że będzie w poniedziałek, ale tamtego mejla i tak musieli wysłać, bo tak wyszło z rachuby. Po prostu od góry lecieli w odpowiedziach.
Ale madam, ne wu preokupe wu. Będziemy w poniedziałek. Na pewno.
Proszę czekać między 8 a 17!
Coooo? 
Kto Any nie widział, jaką minę zrobiła, jak usłyszała, że miałaby kiblować 9 godzin na Sanżilu - co i tak robi, ale bez prikazu - ten nic nie widział w tym roku.
No ale jest. Stoi, choć jeszcze nie pierze. Bo w niedzielę wyprane  na wszelki wypadek na Woluwach.
Taka karma. Pranie. Taki szajsung.

No comments:

Post a Comment