No co Ty Ksenio, już po dwudziestym wręcz, no co ty, żarty se robisz doprawdy.
Spójrzcie se sami na ten przykład, co znalazłam koło resto wege, weże. Primaaprylys, jak bumcykcyk, płason dawril co najmniej, a nie?
Co to? Ulotka, nieodwidzi Roman.
Niby ulotka, a jednak nie. Poezja za to, że hej!
Tekst o marzeniach. Wiersz! Proza sanżilowska normalnie co najmniej!
Przepiszę:
mon reve est de travailler en boucherie. Je suis attire par la chaine du froid et par le travail du charcutier, bouchier, tripier et volailleur.
Niby ulotka, a jednak nie. Poezja za to, że hej!
Tekst o marzeniach. Wiersz! Proza sanżilowska normalnie co najmniej!
Przepiszę:
mon reve est de travailler en boucherie. Je suis attire par la chaine du froid et par le travail du charcutier, bouchier, tripier et volailleur.
Ha ha ha, śmieje się Ana.
Łał, kręci głową Roman.
Roman, dajmy spokój. Fajne to owszem, ale i straszne, co? Marzenia takie.
Mamusiu, a kim chce być ta pani, co to napisała i dała do sklepu ze świnią, co tej świni już nie ma, bo sery są? Albo pan? Czy to Ksenia chce tym być kimś? Ksenio, chcesz?
Nie, nie chcę, a czym to w ogóle pachnie?
Zimnem, krwią, rąbanką, mięsem, kiełbasą, flakami i drobiem.
Nie, no co wy. Takie ładne słowa. Naprawdę? Oprócz łańcucha - całkiem poetycko-książkowe.
No to masz, jakie marzenia spełnia Sanżil. Dawaj w polszczyźnie:
Moim marzeniem jest praca w rzeźni. Pociąga mnie łańcuch zimna, praca wędliniarza, jeliciarza, flakarza i obrabiającego drób.
Aaaa, krzyczymy z jelit samych.
Aaaa, krzyczymy z jelit samych.
I wiecie, gdzie to leżało? Przy jedzonkach wege. Weże. Resto. Co była lokalem z rzeźnikiem - z reklamową, prawdziwą głową świni w oknie, co teraz jest serownią nagle i do tego niby najpiękniejszym stylowo sklepem w Brukseni. Tak twierdzą spece. Dyzajn żywcem z lat 50. - świni brak już jednakże.
Tylko ulotki zostały. I te marzenia, och.
No comments:
Post a Comment