Ksenio, Ksenio, była policja! Lapolis! Najprawdziwsza. I mamę zatrzymali. Naprawdę!
Policja? no co wy chłopaki, lapolis zaczymała mamę? Mamusię? Anę? Martin?
Oczywiście, że tak Ksenio, oczywiście.
Ana, prawda to? szukam potwierdzenia w Anie. Nerwowa jakaś nawet bardziej niż zwykle, więc kto wie, może i to prawda, kto wie.
Prawda. Kontrola trzeźwości na Brugmanie.
Ulala! I co, udało się?
A żebyś wiedziała Ksenio, że tak czeba na to paczeć. Czy się udało. No ale udało się. Zero alkoholu.
A jak to możliwe mamuś, że zero alkoholu, skoro sam widziałem, jak z ciocią i wujkiem i babcią i tatusiem piliście wino czy inne piwo czy inne takie coś z kieliszków? Przecież zero to nic, sama mówiłaś, a ja widziałem, jak piłaś.
No bo w Belgii synku jeden kieliszek można wypić podobno.
Aha, to tyle co powiedziałaś pani policjantce, jak nas zaczymała?
A tak. Ona: madam, czy konsomowała pani alkohol.
Ana: an wer. Jedną szklankę czyly, choć to kieliszek.
Pani: zobaczymy.
I wyjaśniła Anie, jak dmuchać w to to.
Nie to to, tylko al-ko-mat, drze się Groch. Tak to się nazywa.
Alkomat Ksenio, słyszysz? W to mamusia dmuchała.
Ale zero wyszło mamusi, Ksenio, zero! Nuda.
Mi też zero, oznajmia Roman, wkroczywszy i zdjąwszy kask. Też miałem kontrolę. Też Brugman. Nawet do was dzwoniłem, by was uprzedzić, że jak już wjedziecie na Brugman od strony domu Ikselskiej, to nie ma zmiłuj się. Ze czy brygady wysłali i wyłapywali.
Przyznaję, że odbyło się to pełnej kulturze. Na miło. Na szybko.
No i jakieś nowe doświadczenie dla chłopaków. Alkomatowe.
No comments:
Post a Comment