Nie to, bym wybrzydzała, bo to w ogóle w moim stylu, i osobie też, wpisane - twierdzi Ana Martin. Znacie mnie. Niejadek. Dziwadło jedne.
Ale jak mam być sobą tu, skoro szykuje się niezły wypas? Pomyślałam se w warsztatowe popołudnie
Wiec porzuciłam siebie, donosi po czasie, i dałam się ponieść.
Tym ćipsom, arbuzom, ananasom, kalarepom, sosom, nutelli sztuk jedna, pomidorom, ogórkom i trochę niepasującym rozmiarowo, ale czemu w końcu nie - wszystko wolno tym feministkom na ef w końcu, małe i podkręcone też cieszy, jak ta świnka zresztą, co się w Anie schowała - nerkowcom, no, tak się zwą w matczyźnie, co to coraz dalej sie rysuje na horyzoncie od tego, co tu Ana i inne na ef wyczyniają.
Ze sobą.
Ze sobą nawzajem.
Karmiąc, malując, drukując, gadając, odbijając i co jeszcze chcecie.
Więcej nie zdradzę, bo Ana nie zdradza. Tak nie można robić koleżankom, kolegom też nie, wtrąca się młodsze pokolenie na ef.
To i nie robimy, ale daję tylko znać, że Ukle dały radę - zaraz po Owerajze.
Nowa energia życiowa, jednym słowem. Na kongres! Już jesienią.
A co ci Ana najbardziej smakowało?
Ćipsy - wiadomo.
No comments:
Post a Comment