Wednesday, 16 May 2018

o sekur!

Sawa apres le wakons, wita Anę Martin i mnie po tutejszemu Dżesika. Nie, owszem, mogłoby się wydawać, że pochodzi ona z pokolenia mego, albo wręcz doprawdy młodszego, kiedy to i owszem niejedna Dżesika, Wanesa i słynna już Andżela pojawiła się w Polsce A B i C, wtedy Polsce po prostu, dziś D. Owszem, mogłaby być jedną z nich, bo ma tyle lat co ja ledwie, no, ze czy więcej, więc młoda. Ale jest belż. 
I mówi po belż.
Sawa tre bjan, odpowiadamy zgodnie z prawdą. E tła?
No ja nie, odpowiada smutno Dżesika, choć właściwie zawsze wypada powiedzieć coś innego, to już wiemy wszyscy. Może nie fajn, ale zadowlone sawa mersi obowiązuje. W bukiecie z bizu.
I dodaje: rower nam wczoraj ukradli. Z piwnicy. Drugi raz.
Ana aż podnosi głowę znad zamka, z którym się mocuje właśnie: no co ty, ojej, przykro mi! Ale jak, z zamkniętej piwnicy?
Tak. 
A welo były atasze? Łańcuchem kadena antiwol? przejmuję się i ja.
Oczywiście.
To jak to zrobili, dziwię się. Z piwnicy wynieśli tak se?
Ano sąsiedzi drzwi nie domykają, to i weszli. Jesteśmy jedyni, co o to dbają, by dopchać drzwi, przekręcić klucz, a złodzieje obserwują. No i pech, wzdycha.
Widzieliście ich?
Nie tylko widzieliśmy, ale i goniliśmy! W kroksach Pjer za nimi leciał, rozumiesz? Niedziela, słońce, ludzie ciagną do parków, a ten w piżamie i w kroksach gna. Wywalił się jak długi na środku Jupitera. Jeszcze tramwaj nadjeżdżał.
A wiecie, co najgorsze? Że darł się: o sekur! a nikt się ani obejrzał. A przecież tak sobie by nie krzyczał, jakby go ze skóry obdzierali, co?  Przecież ktoś stał na tym przystanku, bez słuchawek ajfona może nawet, i mógł pomóc.
Jedyny, co się odwrócił, to był komplis tamtego. Przejął rower i pognali razem.
Na Midy pewnie, sprzedać części pewnie
No i piękne urodziny miałam. Bo to moje urodziny były do tego. Want- nef mam.
I nie cieszę się więc w ogóle!

No comments:

Post a Comment