Monday, 16 December 2019

boski

Ale o jakie wino chodzi, mamusiu! Di wino słyszałem.
To imię synku. Boskie.
Imię? A co to za imię dziwne mamusiu. Takie są? A jakie mają litery mamo? Jak ja? G jak Groch?
Diwne nawet, mruczy Roman, diwne bardzo nawet.
Bo to z Sanżila mama przyniosła, tłumaczę. A tam hipstersko. Takie imiona to nic. Gaje Luny Moa Noa - toż to już codzienność.
Jezus Maryja. Też imiona zresztą, apropo tak dodam. Boskie też niejako.
Di wino nasze natomiast z Forestu nawet, ze starych śmieci, prostuje Ana. Też gentryfikacja, też hypstersko. Ceny rosną.
Fakt, to tam zasłyszane. U Atekade.
To takie imię też jest, dziwi się Iwonek. Ate co? Gdzie mamo?
Atekade. Anna Teresa. Od świec. ATKD pisze się.
Świece robi ta Ate?  Takie na święta?
To był żarcik. Nazwisko ma wskazujące, że ktoś kiedyś w jej rodzinie świece wyrabiał.
Aha, jakiś prapra, tak?
Właśnie.
A ona co robi teraz?
Tańczy. Ma szkołę tańca. Słynną na cały świat do tego. Dzieci tam też mogą fikać. Nogami i w ogóle.
Tu u nas?
Tak, koło lidla koło wilsa.
Naprawdę? I tam to wino tańczy?
Tak. Di wino czteroletni. Boski daje bosko. W dresie kreszowym. W dredach na połowie głowy, a na drugiej - bez nich.
Bez dredów?
Bez włosów wręcz.
I co on robił, że o nim piszesz?
A nic, tak sobie piszę. Bo bosko tańczył. Divino po prostu.

No comments:

Post a Comment