Ana Martin urodziła jak dotąd - w boski sposób - po ludzku. Trzy razy. W Belgii. Na Sanżilu i w okolicznościach, same wiecie, poród bywa trudny, ale potem jesteś królową. Jak w sanatorium normalnie.
Ana Martin miała także inne przygody, bardzo ludzkie, choć mogły mieć piekielne zakończenie. Ale skończyło się dobrze. Bosko, ocenia Ana Martin z perspektywy czasu.
Ana Martin się martwi. W Polsce E urodzić bóstwo można, ale za darmo - rzadko bywa po ludzku. Po cesarsku aż za często, owszem, głównie za pieniądze.
Za to blady strach Anę oblatuje i pot lodowaty oblewa, jak myśli, co tam teraz. W tym tzw. kraju. Ogień piekielny już bucha, i to nie dla rodzących. Spalimy was.
Oko za oko. Ząb za ząb. Piekło wam za nas zapłaci. Po ludzku.
No comments:
Post a Comment