Co do murali jeszcze, to ja w tym temacie wypowiem się w ten sposób, że wszędzie ich pełno i każden jeden bardziej kontro, no jak to szło, a już wiem - niekontrolny, tylko kontrowersyjny niż poprzedni.
Nie kontrolny, za to porządnie skontrolowany za to, śmieje się Roman. Prześwietlony pewnie nawet przez służby. Bo pewnie Ksenia mówisz o wielkim siusiaku na barierze?
Jakim wielkim siusiaku, tatusiu? - Iwonek podobno źle słyszy, ale jak nie trzeba koniecznie - to pierwszy jednak.
Dlaczego nie trzeba Ksenio? Trzeba jak najbardziej właśnie. Siusiaki to część nas w końcu.
Racja! warsztaty dżender się zbliżają, sam widziałam, że Ana na boku skrobała pytania, to co ja się chowam jak głupia?
No ale trochę mam prawo. Bo tak wielkiego siusiaka to nie widziałam, jak żyję, Może nie tak długo jak prawie 40-letnia Ana i ponad 40-letni Roman, ale zawsze coś już widziałam. A takiego nie. Siusiaka i muralu.
Bo to pierwszy aż tak odważny mural w Belgii. Do tego autorstwa artysty o polskim nazwisku. Pseudonim ma ładny: Bonom.
Siusiak?
Artysta, Ksenio, artysta. Graficiarz.
Bałwan bonom to namalował? dziwi się iwonek. A jak on tam malował tego siusiaka, tak wysoko?
Nikt nie wie. tajemnica!
No i wisi tak sobie od rentre normalnie na środku bariery.
Wisi nieco, zwisa prędzej. A jaka atrakcja turystyczna się zrobiła. Pod oknami Stefana normalnie pochody turystów z aparatami się przewalają. Każdy chce mieć zdjęcie z siusiakiem.
Ciekawe, kiedy go zamalują?
Wygląda na to, że nieprędko. Okazuje się, że artysta wybrał ścianę, która nie wiadomo do kogo należy. A że zamalowanie taki wielkiej powierzchni dużo kosztuje - na wszelki wypadek wszyscy umywają ręce.
A siusiak jak zwisał, tak wisi.
I jego sława rośnie.
A wraz z nimi - Sanżila i okoliczności.
Dżender się tu nie narobi, ot co!
No comments:
Post a Comment