Skandal na całego. Mianowicie powstało święte oburzenie, bo jeden z ministrów uznał, że Bruksenia to prosta prostytutka.
Bo kobiety są uważane przez niektórych za proste, kiwa głową Ana. Dno.
Bo kobiety są uważane przez niektórych za proste, kiwa głową Ana. Dno.
Pan Smet. Paskal w wymowie, w pisowni przez c, tak się popisał.
No i poszedł skandal w miasto, szczególnie, że nic ostatnio skandalicznego ponad to się nie zdarzyło, więc i lud chętnie podchwycił, nieco znudzony przedświątecznymi jarmarkami, bo ile można świętować przed świętami, a i po świętach trzeba będzie pójść, heloł, kiedy to wszystko obskoczyć!
Na jarmarku pod Bursą, w centrum Brukseni i wszędzie indziej też - głośno o skandalu. Bo Bruksenia to podobno wcale nie prostytutka. A prosta - to już na pewno nie. O nie, podniósł się protest. z lewa i prawa, z prawa i lewa, że hej. U nas feministyczny na ef, a w mieści - świętoszkowaty. Tak to Ana ocenia.
Wnet z komisji czy pałacu prezydenta, sama nie wiem skąd, nadeszło sprostowanie za prostytutkę naszą, bo polityk żaden nie może sobie pozwolić na takie słowa, szczególnie w grudniu, wartości rodzinne i hipokryzja świąteczna, że jest super, wydyma wargi Ana Martin, nieubłagana w ocenie świąt. Żałosne to tłumaczenie, ocenia Ana dalej. Naprawdę jakieś takie ani feministyczne na ef, ani męskie, tylko dziecinne.
Mianowicie minister uznał, że wszystkiemu winna jego słaba znajomość angielszczyzny. Jako że normalnie gada w miejscowych dialektach, bardziej nawet tym jednym, sfrancuziałym, to on z angielska słabo. I dlatego zaskoczyli go, jak mu po obcemu kazali mówić. Już sam nie wiedział z tego wszystkiego, co powiedzieć. Języka w gębie zabrakło normalnie, więc tak se palnął.
Że Bruksenia to prostytutka, że powtórzę ; i dobił lud drugim, gorszym słowem, ale tego to już doprawdy i zaprawdy nie napiszę, jednak te wartości itepeitede.
Bo nie wolno tak podobno, bo to nie my, takie głosy słychać. I że tak mówić nie wypada, też jeszcze.
Bo nie wolno tak podobno, bo to nie my, takie głosy słychać. I że tak mówić nie wypada, też jeszcze.
I brnął dalej, pogrążając się, zdaniem Any tylko i wyłącznie, w dziecinadzie. Ana to nam pięknie przetłumaczyła z rana:
Bruksenia jest piękna i odpychająca zarazem. Podniecająca i ohydna. Zarazem przyciąga i odpycha. Jest brzydka w swojej urodzie i piękna w brzydocie. To miasto nie ułatwia zadania, ale jak się człowiek raz w niej zakocha, to przepadł raz na zawsze.
Jak my na zawsze. Po uszy zakochani.
No comments:
Post a Comment