To i zamykam się i piszę dla potomnych.
---------
Wykonawcy: narrator lat 5, asystent prawie 8, asystent asystenta - prawie 3. Publiczność damska, lat łącznie ok. 120.
Aktorzy - pod stołem nakrytym kołdrą z krecikiem. obok walają się lalki barbi i plejmobile (występują w kolejnych sztukach, jak się okazało).
Zaczyna się:
Narrator - odświętnym tonem, jak Janusz Gajos w Puchatku:
Zaczyna się:
Narrator - odświętnym tonem, jak Janusz Gajos w Puchatku:
dawno temu żyła sobie pewna pani, która bardzo chciała mieć dzidziusia, ale nie mogła!
(spod stołu wysuwa się lalka - bobas, znaleziony na ulicy w czasie wyprzedaży brokant- bradrie, niech żyje Sanżil i okoliczności)
Ucieszony głos z publiczności, lat ponad 30: to zupełnie jak ja!
Narrator, niezrażony, ciągnie dalej: Cisza!
I położyła się do łóżka z jednym panem. Pewnej nocy zaczął ją jednak strasznie boleć brzuch i zupełnie nie wiedziała, dlaczego. Wstała, patrzy, a ona rodzi dzidziusia.
Ale jakiego!
I tu asystent asytenta prezentuje publiczności prosiaczka.
Narrator ucieszony: więc wszystko dobrze się skończyło!
Ucieszony głos z publiczności, lat ponad 30: to zupełnie jak ja!
Narrator, niezrażony, ciągnie dalej: Cisza!
I położyła się do łóżka z jednym panem. Pewnej nocy zaczął ją jednak strasznie boleć brzuch i zupełnie nie wiedziała, dlaczego. Wstała, patrzy, a ona rodzi dzidziusia.
Ale jakiego!
I tu asystent asytenta prezentuje publiczności prosiaczka.
Narrator ucieszony: więc wszystko dobrze się skończyło!
Gdzie taki teatr, jak nie na Sanżilu, no gdzie?
No comments:
Post a Comment