Dzieje się na dzielnicy, oznajmia Roman, gdy nieco zajechany robotą dociera po 12 godzinach na komisji do domu. Jest afera.
Jest żyrafa tatusiu? Duża? pyta znad dimsumów Groch - swego typowego poniedziałkowego, targowego pożywienia na Sanżilu i w okolicznościach, choć już po nazwie widać, że polskie i swojskie to ci ono ani trochę, oj nie, heloł!
Fera Grochu, głuptol jesteś, to nie żyrafa żadna. Tatusiu, co to jest fera?
Afera. Wydarzenie takie.
A to dlatego karetki za oknem jechały, tak?
Nie Ksenio, to coś typowo sanżilowskiego, czego ktoś spoza Brukseni łatwo nie zrozumie.
A my zrozumiemy? Co się stało?
Zaparkować u nas nie łatwo, jak wiadomo, zaczyna ślubny.
Wiadomo, kiwamy głowami. Ale jest stib, wtrącam. Kto mądry - jeździ.
Jest, ale czasami jednak wypada ruszyć wozem. I zdarzyło się to siostrze pani z bloku obok. Tej, co sprzedała mieszkanie. Pojechała, wróciła - a tu niestety nie ma gdzie parkować.
Jako że do siostry tylko wpadła tym razem, pomyślała se widać, że tak na szybko to może se zostawić auto na garażach. Co zrobiła i biegiem do windy.
Winda obok - nie raz nią jeździliśmy - to nie lada atrakcja.
Ta stara tatusiu z kratami? W której mamusia spadła do piwnicy, a jak dzwoniła po pomoc, to my myśleliśmy, że trąbią na ulicy i wesoło dalej krzyczeliśmy?
Otóż ta.
I ta pani siostra też spadła?
Nie. Spadły jej za to klucze do auta. Do szczeliny.
I co?
I klops, bo w międzyczasie właściciele garażu chcieli wyjechać, i zaczęli do niej dzwonić, bez lapolis na razie, bo mili byli, a ona zostawiła numer telefonu. A ona, że dezole, ale nie ma kluczy do auta.
Co brzmi śmiesznie w sumie nawet, zauważa Ana Martin.
Ale wyjęła już te klucze?
Przecież nie Grochu. One są w tej dziurze głębokiej, co mamusia w nią wpadła. To pan musi przyjechać.
Przyjedzie?
Tu się zaczyna niewiadoma. Bo paczcie, która godzina. Ósma! Wieczorem! A jak się rano dzwoni, o ósmej, to naprawiacz przyjeżdża za kilka godzin. Znacie to: bjan note, madam, on fe notr mejer.
Czyli niby robią, co mogą.
A teraz?
Teraz to w ogóle nie odpowiadają. Stąd afera! Klucze w dziurze - pani w rozpaczy - auto w garażu. Chyba przepychać będą. Jak za dawnych czasów.
A mówiłam, że telefony do niczego niepotrzebne? Siła rąk i tyle!
Jest żyrafa tatusiu? Duża? pyta znad dimsumów Groch - swego typowego poniedziałkowego, targowego pożywienia na Sanżilu i w okolicznościach, choć już po nazwie widać, że polskie i swojskie to ci ono ani trochę, oj nie, heloł!
Fera Grochu, głuptol jesteś, to nie żyrafa żadna. Tatusiu, co to jest fera?
Afera. Wydarzenie takie.
A to dlatego karetki za oknem jechały, tak?
Nie Ksenio, to coś typowo sanżilowskiego, czego ktoś spoza Brukseni łatwo nie zrozumie.
A my zrozumiemy? Co się stało?
Zaparkować u nas nie łatwo, jak wiadomo, zaczyna ślubny.
Wiadomo, kiwamy głowami. Ale jest stib, wtrącam. Kto mądry - jeździ.
Jest, ale czasami jednak wypada ruszyć wozem. I zdarzyło się to siostrze pani z bloku obok. Tej, co sprzedała mieszkanie. Pojechała, wróciła - a tu niestety nie ma gdzie parkować.
Jako że do siostry tylko wpadła tym razem, pomyślała se widać, że tak na szybko to może se zostawić auto na garażach. Co zrobiła i biegiem do windy.
Winda obok - nie raz nią jeździliśmy - to nie lada atrakcja.
Ta stara tatusiu z kratami? W której mamusia spadła do piwnicy, a jak dzwoniła po pomoc, to my myśleliśmy, że trąbią na ulicy i wesoło dalej krzyczeliśmy?
Otóż ta.
I ta pani siostra też spadła?
Nie. Spadły jej za to klucze do auta. Do szczeliny.
I co?
I klops, bo w międzyczasie właściciele garażu chcieli wyjechać, i zaczęli do niej dzwonić, bez lapolis na razie, bo mili byli, a ona zostawiła numer telefonu. A ona, że dezole, ale nie ma kluczy do auta.
Co brzmi śmiesznie w sumie nawet, zauważa Ana Martin.
Ale wyjęła już te klucze?
Przecież nie Grochu. One są w tej dziurze głębokiej, co mamusia w nią wpadła. To pan musi przyjechać.
Przyjedzie?
Tu się zaczyna niewiadoma. Bo paczcie, która godzina. Ósma! Wieczorem! A jak się rano dzwoni, o ósmej, to naprawiacz przyjeżdża za kilka godzin. Znacie to: bjan note, madam, on fe notr mejer.
Czyli niby robią, co mogą.
A teraz?
Teraz to w ogóle nie odpowiadają. Stąd afera! Klucze w dziurze - pani w rozpaczy - auto w garażu. Chyba przepychać będą. Jak za dawnych czasów.
A mówiłam, że telefony do niczego niepotrzebne? Siła rąk i tyle!
No comments:
Post a Comment