Monday, 15 October 2018

ekolo

Naprawdę i doprawdy nie jest to prawda, że nic się nie zmienia. Że w polytyce zawsze tak samo.
Dowodem są wybory lokalne, zwane też komunalnymi. Na Sanżilu i w okolicznościach.
Bo kto wygrał tak naprawdę, no kto? 
Zielone. 
Ekolo dali czadu po Brukseni, potwierdza Roman. Sam na nich zagłosowałem. Zadowolonym. Może idzie nowe.
Mamusiu, a wiesz że tatuś prawie się spóźnił? Dobrze, że umie czytać, i ja też już trochę, to jeszcze zdążyliśmy?
Jak to?
No bo stare się czyma jednak mocno, tłumaczy się Roman. I we względzie wyborczym zostałem jeszcze widać w Polsce, wtedy A B i C, kiedy to lokale wyborcze były czynne do 20. co najmniej, albo i dłużej.
Siedzę więc ja se spokojnie w domu z chłopakami, staram się ułożyć atrakcyjny kolorystycznie obiad, ciągnie Roman, i nagle coś mnie tknęło, że może jednak warto sprawdzić, do której to ja mogę się pojawić w lokalu. A lokale były czynne tylko do 16!
Lokal mamusiu to moja szkoła! Grocha znaczy się, bo moja już nie! Ekol trła!
I wiesz, co zrobiliśmy mamusiu?
Nie, skąd?
Ksenia została z Grochem, bo on spał, nie chciał widocznie głosować, a ja z tatą szybko rowerem! I głosowałem, a ty nie.
No wiem, że ja nie, wstydzę się bardzo. Na usprawiedliwienie powiem, że działałam, oj działałam. Dla pań.
Mamo - ale nie zagłosowałaś! A my tak!
I co, były panie i panowie przy stolikach? 
Nie, dlaczego? Były maszyny! Klikało się, potem brało taką kartkę i do urny! To się urna nazywa.
Ja wrzuciłem!
I ekolo wygrali! 

No comments:

Post a Comment