Myślałam już, że najgorsi są polscy mężczyźni, tak wynika w sumie z tego, co powtarza Ana Martin, ale okazało się, że gorsi są Meksykańczycy oraz Meksykanie, jak mówi Roman. Macio zupełni, choć wyuczalni i opiekują się dziećmi, jak ich nauczyć. Do tego tym macio(m) zdaje się nie przeszkadzać, że siedzą w domu, a żony pracują, pisząc o macierzyństwie, też mi pożal się praca, nawiasem mówiąc. To wynika przynajmniej z wczorajszych rozmów Any z naszym gościem. Gość ma burzę blond loków i wcale nie wygląda na Meksykankę, imię też raczej nasze, katolickie, Wirdżinia. Brzmi dość wyszukanie, ale przynajmniej kończy się na "a", jak po polsku.
Do tego rozmowa toczyła się po angielsku, a na mój gust w Meksyku mówi się podobnie, jak w Bazylii, to w końcu niedaleko. A w Bazylii mówią po portugalsku, podobnie jak w naszych sklepikach na Sanżilu i w tym komicznym kościele mieszczącym się w kamienicy na Alsębergu, gdzie wchodzi się jak do zwykłego domu, a potem całe niedzielne przedpołudnie wyśpiewuje pieśni, tańczy, a na zakończenie je potrawy nie z tego świata. Przystojni faceci tam chodzą i grubawe babki. Raz byłam, nie dla mnie, jeszcze ktoś zobaczy, że zmieniam wiarę.
Po głębszym zastanowieniu sądzę jednak, że może Ana z Wirdżinią po prostu gadały o macio po amerykańsku. Wirdżinia mówi bardzo szybko i dużo się śmieje. Pracuje w wyższej edukacji. Tak też poznała się w ubiegłym wieku z Aną. W enerde na stypendium. Stypendium i Ana. Proszę proszę, jaka mądra ta Ana, coraz mądrzejsza, doprawdy...
Pisze się NRD, poprawia Ana. Co to za kraj, pytam? Jego stolicą jest Berlin, podpowiada Roman. Był raczej, uściśla nasza ścisła zawsze Ana. Myślałam, że Berlin to stolica Niemiec, udaje mi się dojść do słowa. Na autobanie widziałam napisane też, jak jeszcze autobusem jeździłam z Łap na Sanżila. Ech Ksenia, śmieją się, czy teraz
naprawdę już niczego nie uczą w szkole, nawet geografii i historii?
W Enerde Ana i Wirdżinia mieszkały w śmierdzącym akademiku. Tzn. Wirdżinia w
śmierdzącym z karaluchami i Szkotką, prostuje Ana, a Ana w odnowionym, za to blisko więzienia, na piętrze z Rosjanami (nie przypominam, jak wypadałoby napisać po naszemu, obiecałam sobie, że będę poprawna). Nie wiadomo, co gorsze. Pewnie dlatego tak się zaprzyjaźniły, bo co robić w biedzie? To było bardzo dawno temu, tak dawno, że Ana Martin nie znała nawet e-maila i to Wirdżinia właśnie musiała jej pokazać, jak to działa. Początkowo nie mogłam uwierzyć, że Ana dawała sobie kiedyś radę bez pisania do setek ludzi, i miała co robić, ale podobno to prawda i jeszcze 20 lat temu nikomu się nie śniło, że będzie można porozumieć się z kimś przez komputer w ciągu sekundy. To jak wtedy pisano? Ręcznie, śmieje się Roman, ręcznie pisano listy. To musiało strasznie długo trwać, dziwię się na głos. Długo, przytakuje Ana, ja wolę szybko, wiadomo, dodaje, ale przyznam, że dostawać listy było fajnie. I ładniej jakoś, i bardziej ludzko. Cóż, wzdycha jeszcze, to se nevrati.
Wirdżinia, której przetłumaczono, o czym mowa, mówi jednak, że to przez e-maila się poznały, bo każda z nich z kimś korespondowała. Nie do końca rozumiem, kim był Gienek dla Any, bo dla Romana chyba nie, ale za to w lot łapię, kim Albert dla Wirdżinii - owym macio Meksykańcem właśnie, z którym ma teraz 3 dzieci, 3 rude dziewczynki. Sądziłam, że w USA większość ludzi jest czarna, albo przynajmniej indiańska, i mają czarne włosy, a tu rudzielce z jasnowłosej mamy wyszły. Dlaczego w USA, pyta Roman? Bo gdzie leży Meksyk, o co mu chodzi? Hmm, kpiąco się patrzy, może jednak wklepiesz sama w guglu. W atlasie sprawdź, podpowiada Ana, szybciej, ale ja w życiu atlasu na oczy nie widziałam. No tak, wzdycha Ana, Roman, Ksenia jest już z innego pokolenia, powiedz jej, na jakiej stronie sprawdzić lepiej, a tak w ogóle Ksenia, to naprawdę powinnaś odróżniać Meksyk od Ameryki.
Wirdżinia przyjdzie dziś jeszcze raz i coś ugotuje. Podobno ziemniaki ala coś, nie dosłyszałam, bo to się je w jej ojczyznie. Wiedziałam, że ziemniaki pochodzą z Ameryki, już mnie kiedyś strofowali, jak myślałam, że z Polski, ale żeby od razu robić wielkie mecyje i gotować je po meksykańsku? Wirdżinia nie jest przecież Meksykanką, woła rozbawiona Ana, i teraz zupełnie już się gubię, bo skoro lubi ziemniaki, ma blond włosy, mówi po angielsku czy też amerykańsku, jakby się urodziła wyspiarą, a nie jest stamtąd, to skąd?
No comments:
Post a Comment