Thursday, 15 January 2015

(235) gajowy

Wyjechało się z kraju, wyjechało pędem, chyba w najgorszym momencie. Bo nawet jeśli Ana Martin narzeka na brak równouprawnienia w Polsce i na darmo namawia koleżanki do lubienia stron feministycznych,  bo one ponadto, to przecież coś się ruszyło. Jest posłanka, że drugiej takiej w całym świecie ze świecą szukać. Jest pigułka za darmo. Jest prezydent z drugiej strony, no wiecie sami, tego owego. I ten ojczysty wiatr odnowy wieje teraz na Sanżilu. Wichura nawet.
No nie, tak dobrze, to jeszcze nie jest, przyznaję bez bicia, zareklamowałam gratisowo swoją komunę, a tak naprawdę to Ikel - w tym drugim narzeczu, a Ukle - w tym bardziej znanym. To tam dotarli Polacy z programem odnowy moralnej i duchowej. Polska nie papugą narodów, lecz pawiem, z fantastycznie błyszczącym ogonem! 
Tak, takie wzniosłe hasła cisnęły mi się na usta, a w sensie pisarskim pod pióro, gdy z rana sięgnęłam po numer gazetki komunalno-gminnej, która choć z Ikla - to regularnie pląta się pod naszą skrzynką. Widać dzielnica ma dobrą promocję, śmieje się Ana. A jaką dystrybucję! To się nazywa marketing! Embiej normalnie jak żyw.
I przeglądam sobie przy przysłowiowym krłasancie z wczoraj, po Iwonku, co go se schował na później i zapomniał, tę prasę komunalną, dochodzę do ogłoszeń gminnych, i mało mi okruch w gardle nie stanie. Dobrze, że miętki, bo bym chyba jechała na Kawela. Bo oto w serii zdjęć ślubnych, co to chyba w celach reklamowych gmina publikuje co numer w kolorze, patrzę sobie na numer 11, bo jakoś tak przyjemnie wygląda. Patrzę z prawa, z lewa, i coś mi się nie zgadza. Sięgam więc po okulary - babcine, ale nie szkodzi, nie mam własnych, to z braku laku, przyglądam się znów, ogniskuję, odsuwam dalej-bliżej, i nijak się nie zmienia: stoi jak wół dwóch takich. I uśmiecha się.
Już to powinno was naprowadzić swoim rodzajem dżender na właściwy trop, ale jeśli niejasne, opis: z tych dwóch żaden nie ma na sobie sukienki. Nie tylko niewinnie białej, ale nawet czerwonej lub ekri, co to teraz w modzie. Są za to dwa garnitury. Modele nowoczesne, nie takie przeciętniaki, jak z polskiej tiwi. Jeden szary, drugi ze stójką, na mój gust - bardziej na jakieś polowanie.
Nie na polowanie, tylko model z gór, ocenia Ana. Albo bawarski na oktoberfest. Nie rozumiem, więc nie protestuję. Pewne, że stójka pod szyją jest. Taka jak u myśliwego lub ewentualnie jakiegoś gajowego. Maruchy, przykładowo, dodaje z tajemniczą miną Roman.
Wiecie? Rozumiecie? Widzicie oczyma duszy to, co ja oglądam okularami babci? Tak, to ślub dwóch panów. Ale to jeszcze nic. Bywa, zdarza się, przyzwyczaiłam się, że świat gna do przodu, a w naszym domu na Sanżilu to już w ogóle jest nowocześnie. Ale że na 20 zdjęć z uklowskich mieszczańskich ślubów Polak jakiś będzie akurat na tym gejowym - to już by mi się nawet nie śniło. Taki postęp! I do tego pod własnym nazwiskiem! Odważny!
Prawie pod własnym, prostuje akuratna Ana. Kreski nad n mu nie wydrukowali, no chyba że sam nie chciał ń i po zachodniemu przerobił na n. A ten drugi, mąż albo żona czyli, ewentualnie żonkoś - zagraniczny jeszcze bardziej. Ana ocenia, że z Włoch albo takiego kraju, co był na mapie za jej młodości, a jak się rodziłam - to zniknął, rozmieniając się na drobne. Krainki. W tym Krajinę, każe napisać Ana, co to niewiele ma wspólnego z Ukrainą, poza wojną niestety, którą to refleksję ma Roman z kolei
Co ci Martinowie, skupia się na małym geograficznym piwie, a ja tu o sprawach całego kosmosu. Bo zdjęcie w gazetce to przecież poważny znak. Dla przyszłości. Bo najpierw Sejm. Potem Słupsk. Potem pigułka za darmo. Coś się zmienia. Oby, Ana trochę powątpiewa w ojczyznę. Ech ta Ana.
Nie powiem, choć ja prawdziwa Polka w sumie i matula z ojcami i sąsiadami by się wstydzili może, że ja taka postępowa, ale: podoba mi się. Także ten garnitur gajowego niech będzie. Lajkuję i lubię to także. Nawet mi się nie śniło, że dożyję takich czasów, że Sanżil i Ikel będzie brał przykład z Polski. A za nimi - cały świat. I już, jak mawia Iwonek.

No comments:

Post a Comment