Nie, nie fiński żaden. Błędu w tytule brak. Mamin też poprawny jak najbardziej, nie mumin lub nawet -ek, w szczególności w porównaniu do przeciętnej fij. Fille dla podpowiedzi. No kto? No przeciętny młody on. Fis. Fils, ale nikt tak nie mówi przecież mamo nie, no przecież, jak mówi pewien fis u nas na Sanżilu. Maminsynek nasz domowy. Maminfisek po lokalnemu.
O, widzę, że już wiecie, czym to pachnie. Śmierdzi. Problemem mianowicie, ogólnoeuropejsko-światowym. Tak, owszem, na Sanżilu i w okolicznościach nie inaczej niż w reszcie globu: synkowie-fiskowie siedzą mamom na głowach dłużej niż córeczki-fijelki. Opublikował to lokalny GUS o nazwie ojrostat, który ostatnio, co wiedzą wierni czytelnicy, specjalizuje się poniekąd w specjalnych zestawach informacji.
Eurostat, Ksenia. Jak sama nazwa wskazuje, nie czysto belż, tylko euro-lub ojropejski. A że na mój gust to GUS - to prawda. Co tam ciekawego, powiadasz?
Statystyki ekonomiczno-gospodarcze wskazują jednoznacznie na dyskryminację córek w dostępie do matek, melduję na jednym tchu, zupełnie jak jakaś reporterska gwiazda z tiwi, potrząsając grzywą i posługując się odpowiednim słownictwem, ale to już sami widzicie tę klasę jak z wawy normalnie.
Dokładnie rzecz biorąc, w czym ona, ta rzecz, dopytuje ciemny jak tabaka chwilami Roman. To, że przeciętny młody Belg o rodzaju le, czyli nieżeńskim, pomieszkuje z rodzicami dwa lata dłużej niż przeciętna młoda Belgijka o rodzaju niemęskim. Posługując się liczbami i cyframi, daje to 26 w stosunku do 24. Skandal, można powiedzieć. Co na to eksperci?
Ekspertka, bom rodzaju żeńskiego, Ana Martin czuje się wywołana do tablicy, choć nikt jej nie wzywał. No tak, synko-fiskowie trzymają się maminej spódnicy jak rzep psiego ogona nawet na Sanżilu, gdzie wydawałoby się, młodość, co to jej trzeba podać skrzydła, ma o wiele lepsze możliwości zarobku niż na przykład w takiej Polsce i wypuszczenia się z gniazda. Lecz mimo że jest, jak widać, ktoś, kto te skrzydła podaje, żeńskość wyfruwa chętniej, niż męskość.
Lub jest wypychana, wtrąca się Roman.
E tam, lebelż to nie kukułki, by się nawzajem eliminować, prycha Ana. Na moje eksperckie oko, winne są dwie strony: mamusie, mamą, bo chętnie trzymają synko-fisków przy spódnicy, oraz sami zainteresowani, bo oprani-wykarmieni-obuci-uczesani-oporządzeni za darmo, szybko, sprawnie i tak, jak lubią.
Wiadomo, u mamy za piecem najlepiej, uzupełniam z księgi przysłów.
No tak, ale na tym zapiecku można się też aż za bardzo ugrzać i przegapić odpowiedni moment na opuszczenie gniazda. Oj tak, zły to ptak, co jaja swoje zgniłe podrzuca, jak to kiedyś ktoś powiedział, myślę sobie na głos dalej przysłowiami. Zły owszem, ptak i całość też. Tacy to nam potem niewydarzeńcy na dzielnicy rosną, co to cały boży dzień w barze siedzieć potrafią, kończy feministycznie Ana z zadowoloną miną.
Ana, ale oddajmy zadość sprawiedliwości: Belgia nie jest tu żadnym wyjątkiem, usprawiedliwia swoich Roman. Patrz, średnia w całej Europie to aż 26,1 lat dla obu dżenderów. Na tym tle Belgia z przeciętną 24,9 plasuje się całkiem nieźle. Włochy, Malta, Słowacja i przede wszystkim Chorwacja patrzą na nas z zazdrością, tam norma to okolice 30., i to górne. Tam to dopiero są maminsyny! Bombonczioni, cytuje Ana w obcej mowie. Za to w Skandynawii norma to 20. Tam dążmy!
Ja tam rozumiem trochę, dlaczego tak jest, se myślę. Wszystko przez malejącą liczbę dzieci. Obecnie to 15,6% nas tu wszystkich na kontynencie, a jeszcze kilka lat temu - 18,6%. Każda mama chce sobie zachować u boku wspomnienie młodości. Dajmy im żyć! Tym mamom! Mamą.
Dajemy, dajemy, tylko się dziwimy, na to Ana. Roman i ja inaczej wyfruwaliśmy - ja to nawet w normie europejskiej, ale Roman już w ścisłej skandynawskiej czołówce, z 19. na karku. To były czasy, co stary? śmieje się Ana. Śmiej się, smiej, przestrzega ślubną Roman. Sama masz dwóch takich, co kiedyś powiedzą: orewłar mamą! Założę się, że ty wtedy na rejtana do drzwi i ani mi się waż, tak będziesz krzyczała. A oni wyjdą i zamkną drzwi za nami. Za tobą. Za mamą, Tak, twoi maminsynkowie-fiskowie.
No comments:
Post a Comment