Zimna Zośka. Oziębiło się jak co roku, i ta oziębłość trzymała nas i w świąteczną sobotę, że aż w kościach łamało, tym bardziej, że doszła mżawka poranna. A tu trzeba było iść. Święto gajowych, nie ma zmiłuj się. Paradna parada. Wiecie, o co chodzi; GAJOWI. Nie wiem, co na to polski fejs jednak, czy hejt będzie - to i nie rzucam haseł na wiatr. Który zresztą Zośka przegnała zimnem.
Jacy gajowi? zdumiewa się Ana. Gajowy to za tydzień zostanie prezydentem może, choć w sumie nie wiadomo, czy sobie tego życzyć. Ech, Polska. No Polska Polska Ana właśnie, coś ty taka niedomyślna. Jedna literę zmień i zobaczysz, o kim mówię. Licho nie śpi, ci, co nie lubią gajowych - też. Kamieniem rzucić gotowi.
Aaa...rozdziawia gębę Ana. Aaa, no sama widzisz, patrzę na nią z politowaniem. Gej prajd, tak, owszem. Ale na polskim fejsie wstyd trochę i głupio tak się rzucać na pierwszą stronę ze swoimi poglądami. Że się popiera inną frakcję partyjną, szczególnie w czasach, gdy obaj kandydacie na prezydenta raczej nie popierają akurat tego kierunku rozwoju społeczeństwa. Bo dzieci z tego wiele nie będzie. Znaczy się: w innych krajach będą, ale na pewno nie w gajowej Polsce, co to tradycyjnej rodziny musi bronić, szczególnie w miesiącu komunii i wyborów trochę też..
Za to my nie musimy. Tradycji nie znosimy. Dorzucę więc mimochodem, że mimo pozostałości zimnej Zośki, zauczestniczyliśmy w oficjalnych obchodach gajowych. Wózkowo, a jakże. W wózkach - potencjalni gajowi, albo i nie, życie pokaże. Dżender dżenderem, ale ta iwonkowa miłość do różu może i o czym świadczy, zawsze twierdzi Ana.
No, źle by mu nie było, szczególnie jeśli by się jednak zdecydował na pozostanie w Brukseli, nie wykorzystując jednak tej możliwości rozwoju, jaką zdaniem wielu rodziców niegajowych, za to arcypolskich, zdecydowanie dałyby mu studia w Anglii. Ana nie wie, po co to komu te studia i rozwój w imię ambicji rodziców, i ja też w sumie, bo i z Polski B można się znaleźć w centrum uwagi na paradzie, więc do żadnych Angoli jechać nie trzeba; wystarczy wsiąść w tram, wysiąść pod bursą i już można maszerować. Raz do roku. Wesoło machając flagą i mając u boku 80 tysięcy ci podobnych.
Póki co, nam oni niepodobni, śmieje się Ana, ale świętować umieją. Już sam widok tysięcy kolorowych szmat wprowadza w dobry humor i rozgania chmury. Flałer pałer czy jakoś tak się to nazywa. Cała Bruksela tysiąc jaśniała i dudniła. Owszem, za głośno było, to mi się akurat nie podoba, i chyba niska jakość muzyki, że nie nazwę tego wprost łupaniną. Ale rozumiem, że cel w tym jest. Mianowicie nawet taki przykładowo, by pokazać nierozgarniętym polskim gajowym prezydentom , że tak można. Że polityk jeden i drugi może wyjść do paradujących i nie zostanie shejtowany na forum ani obrzucony zgniłymi jajami. Za to obniesiony na rękach. I na uboczu nie otrząśnie się potem z obrzydzeniem czy nie strzepnie niewidzialnego pyłku z garnituru.
To już 20. parada, Ksenia, była. Jubileuszowa. Dopiero 20, podkreśla Ana. Znaczy, że nawet w Belgii dopiero od 20 lat mówi się publicznie o gejach, że nazwę rzecz po imieniu wreszcie, może nie wszyscy doczytali dotąd, to i się ośmielam. Co roku krok do przodu. Druga Hiszpania ze swoją tolerancją sięgająca 90% społeczeństwa to może na Sanżilu i w okolicznościach jeszcze nie jest, ale i tak nieźle. Naród bez słowa protestu przyjął zamknięcie ulic i radośnie machał. Może nawet i lokalni Polacy machali.
Pora na gajowych w kraju. Tym bardziej, że świat ucieka nam coraz bardziej, alarmuje Ana. W Luksemburgu, skąd to Martiny nawiały, przypominam, premier wziął właśnie ślub z innym gajowym. Premier! Wyobrażacie sobie? Ja nie. Ale chyba najwyższa pora, co?
No comments:
Post a Comment