Nowe miejsce, stara bieda. A już myślałam, że na imigracji na Sanżil, wewnętrznej czy nie, biedy nie będzie, a jeśli już, to jakaś lepsza, zachodnia jakość. Okazuje się jednak, że miejsce nowe - problemy te same. Budżetowe.
Mam tylko nadzieję, że to nie moja emigracja przyczyniła się do tego zubożenia dzielnicy. Obawy uzasadnione - od kiedy zawitałam tu z Łap, co roku na Sanżilu, a jeszcze bardziej pobliskich okolicznościach, odnotowuje się coraz mniejsze wpływy do budżetów dzielnicowych. Czyżbym to właśnie ja przejadała miejskie pieniądze?
Czy to wywożenie moich śmieci aż tyle kosztuje? Chyba złożę wniosek do komisji o jakieś wsparcie?
Ksenia, co ci przyszło do głowy, pyta Roman. Patrz sam. Bruksela biednieje, piszą jak wół. A faktycznie, jest. Fajnie to nazwali : eksodus. Ho ho, Biblią lecą panowie redaktorzy, co to ich tak zaalarmowało, podśmiewa się Ana, zawsze czujna na religijne elementy, szczególnie w okresie komunijnym. Co za dramat się zdarzył? Dramat, dramat, owszem, tragikomedia albo i proza życia nawet - z powodu eksodusu w miejskiej kasie brakuje 261 milionów ojro. I dziura się powiększa.
Jeszcze tak nie było, by w kasie pieniędzy nie brakowało. Czy Belgia, czy Polska, zawsze ta sama śpiewka.
No tak, ale w Brukseli na problem finansowy nakłada się - jak t u lelabelż - problem regionalny. Mianowicie eksodus dotyczy klasy średniej. Z miasta wyjeżdżają osoby należące do klasy średniej, zarabiające między 20 a 50 tysięcy ojro rocznie. Brak tych osób oznacza brak ich podatków. Brak podatków oznacza brak środków na inwestycje, pomoc społeczną itepe itede. A przede wszystkim - że miasto nie potrafi im nic zaoferować.
Mnie interesuje jeszcze jedno. Mianowicie: co to jest ten eksodus? Dotąd dowiedziałam się tylko, że z Biblii. Ale jak to, pieniądze i kościół?
Eksodus to wyjście. W tym przypadku: ucieczka. Ucieczka przed podatkami w tym przypadku. Co roku 30 tys. Brukselczyków i Brukselek wybiera tę opcję. Kierunek: Flandria.
Aha, czyli radni na Sanżilu wolą starą biedę? Tak bym to nazwał. Podczas gdy Flandria wprowadza zachęty podatkowe i przyciąga tym do siebie mieszkańców, w Brukseli zero zmian pod tym względem. Zero pomysłu, jak zatrzymać pieniądze. W porównaniu do 2000 r. mieszka tu prawie 6% mniej rodzin z tzw. klasy średniej właśnie. Tym samym procent mieszkańców, których zarobki są mniejsze, wzrósł do 64%. Z jednej strony to oczywiście przykre dla tych osób, z drugiej - niespodzianka dla kasy miasta. W której świeci dziura.
I chyba poświeci jeszcze, prognozuje Ana. W parlamencie sypią się oskarżenia, że Bruksela to nie jest kraj dla biednych ludzi, lecz dla bogaczy. Zero pomyślunku, jak przyciągnąć...????
No comments:
Post a Comment