Monday, 7 December 2015

(364) antwerpia

Tymczasem powiem wam jedno: życie w Antwerpii, o której niejeden na Sanżilu ma zdanie niedobre, bo flamancko, flamacko i Bóg wie jak jeden albo i nie wie, wygląda inaczej niż w tym naszym polskim kociołku na dzielnicy. Nie znaczy to wcale, że jak na Molenbeku  - obstawione kamerami, tiwi, żołnierzami, terrorystami brodaczami i niebrodaczami. 
Nie - nudne jest raczej i wszystko płynie.
Pantarej, wzdycha Ana, chyba w obcym języku. No tak, pewnie flamancki - skoro Antwerpia.
Grecki, Ksenio. Panta rei w pisowni. Wszystko płynie.
Zgadzam się ochoczo. Jak rzeka przykładowo.

I dzieci o tym wiedzą. Zobaczcie sami. Taki oto list przyszedł. Do świętego Mikołaja, co to go żeśmy w tę niedzielę pięknie obeszli, aż dzieciom oczy o mało nie wyszły z wrażenia, jak przybył; Sannikola - jak mawia Iwonek pod wpływem szkoły niepolskiej;  Gwiazdora - jak twierdzi Stasio, po jednym z rodziców z Polski A tak dziwnie, wreszcie: sfartepiter - jakby powiedział niejeden mały Flamak, pardą - Flamandczyk.

Oto treść listu:

Jest nawet w Antwerpii kanał i rzeka Skalda. Pływają po niej łodzie. Jest też zamek, który jest bardzo stary, ale też nudny. Nic tam nie ma. Ale ma 500 lat albo więcej. Nie mam też ulubionych muzeów. No to cześć.

No to cześć chyba, bo co tu dodać, co tu ująć...o prezentach nawet nie wspomniał! Brawa za skromność. O takim życiu z dala od zgiełku Brukseni marzymy!  Takiej młodzieży nam trzeba!



No comments:

Post a Comment