Co ma piernik do wiatraka, niejednokrotnie ma ochotę się zakrzyknąć w perspektywie, aspekcie i konspekcie wydarzeń lub zdjęć. Wczoraj, w tzw. dzień kobiet, i w ogóle każdy. Na przykład, stając jak osłupiała przed reklamą piernika. Gdzie, jak się okazuje, najważniejszy jest nie piernik, lecz pupa.
Zwykła ludzka pupa, upewnia się Roman? Ta z dandoja?
Tak, Dandoy przez igrek taką reklamę sobie zafundował.
Na niej pupa okazała. A nie wiatrak tym razem.
Kobieca do tego. W rajtuzach. Czerwonych. Błyszczących. Reklamująca ciastka, nie wiadomo dlaczego. Bo co ma kobieca pupa do piernika?
Kobieta też człowiek, jak twierdzi jedna słynna profesorka, Ana cytowała po konferencji jakiejś tam, przypominam.
Z czym się zgodzić należy, potwierdza Ana Martin skwapliwie, ale dlaczego jednak na reklamie to jest zawsze pupa kobieca? Rzadko kiedy męska. Do tego wypięta? Na czerwono? W stronę widza płci żeńskiej lub męskiej właśnie?
I dlaczego ona właśnie reklamuje pierniki?
Owszem, dość to skomplikowane, zaduma ogarnia Romana. Co ma pupa do wiatraka?
Bo normalnie to wiatrak na niej stoi. Młyn znaczy się. Reklamowy znak.
Embieje to pewnie jacyś wymyślili.
Emibieje? Mizogini?
Nie rozumiem, ale kiwam głową, bo rozumiem, że mizogini zdecydowanie nie są mężczyznami feministami na ef.
Tłumaczą tu, że to taki żarcik walentynkowy, zaczynam z ostrożna.
Serio?
Tak. I to kobieta mówi.
Oczom nie wierzę! Pokaż!
Proszę, jest. Ta pupa to nie pupa niby. To serce. Stylizowane.
Ale ohydne tłumaczenie.
To sam powiedziała, tylko po belgijsku, jedna ministerka. I kilka posłanek. Dodając, że to poniża kobiety, nawet jeśli reklama na wysokościach, dodam dla porządku.
Czyly reakcja natychmiastowa. Właściwa do tego. Nie jak w Polsce A B i C, gdzie w takich przypadkach wszyscy głowę w piasek chowali.
Nie, tu nikt głowy nie schował. Nakazali zdjąć, to zdjęli.
I tyle.
Co też nie jest dobre, diagnozuje Ana. Bo skoro było i się skończyło, to jakby nie było tematu. Tymczasem temat zdecydowanie jest.
Wszędzie. Na Sanżilu widać równie jak w Polsce. W dzień kobiet szczególnie. Ksenio, czuwajmy!
No comments:
Post a Comment