Monday, 10 October 2016

blabla

Właściwie dojrzałem do sprzedaży samochodu, obwieszcza w łykend z rana Roman.
Skąd ten pomysł w sobotę rano, zachodzi w głowę Ana Martin. Fakt, jakby już nie było o czym myśleć, w rodzaju obiad, pielucha, mycie zębów, urodziny dziecięce, odwiedziny niedziecięce, próba odkurzania, plac zabaw na Sanżilu lub w innych okolicznościach..
Obliczyłem na szybko, że honda onda kosztuje nas jakieś dwa i pół tysiąca ojro. Samo ubezpieczenie, paliwo, które Ana zwie benzyną, a które nią nie jest, i drobne za parkowanie dla komuny. To już pikuś.
Aż tyle?
To wcale nie aż tyle, tłumaczy Roman. Przypominam, że jeździmy tylko w łykendy plus jedna większa podróż do matczyzny latem i ewentualne przejazdy do Szarlerła.
I to daje dwa i pół tysiąca? nieźle faktycznie.
Z drugiej strony wynajem też drogi, zastanawia się Ana. Hmmm. Do Polski D tak nie dojedziemy, choć może i nie chcemy jakoś ostatnio. To i sprzedaj.
Blabla by nie można?
Blabla? jakie blabla Ksenio? Grochu, słyszysz? Blabla. Co to znaczy?
Kseni chodzi o samochody blabla, tak?
A to już auto honda niedobre? dopytuje się Iwonek.
Dobre, ale blabla to takie coś innego. Mianowicie, że się jedzie z innymi paniami i panami i rozmawia po drodze. Czyli robi blabla, tłumaczę na dziecinne.
O, to fajne! słyszysz Grochu? Blabla się robi.
Blabla, radośnie podchwytuje Groch.
Ale ja jednak chcę z mamusią i tatusiem śpiewać kaczkę w aucie honda. Niedobre blabla. Zostawmy nasze autko sobie.
Ale może kogoś nim przejedziemy, fajnie by było. Na Sanżilu i w okolicznościach naliczono już 460 tysięcy przejazdów.
Ciekawe swoją droga, czy skoro honda zostaje z nami, czy można by się nim dzielić z innymi, że popróbuję innych opcji?
Dzielić autem? Ksenio, co to za pomysł? krzyczy Iwonek. Mam się dzielić moim fotelikiem? o nie!
Chodzi ci o drajwnał, Ksenio?
Coś takiego. Drive now, że przeliteruję, to to?
To to. Czyli masz kartę do auta, bierzesz je, zostawiasz gdzieś i nie martwisz o nic.
Bez pieniędzy, dziwi się Ana.
Ano, gdzie ty żyjesz, że się nad nią ulituję. Masz kartę, a na nią wpłacasz.
Jak w banku mamusiu, podpowiada Iwonek. Mamusiu, przecież to umiesz? dziwi się.
Umiem, ale jakoś mi się to w głowie nie mieści. Jeden taki system mamy w Brukseni?
Ależ skąd. Co najmniej trzy. Czy. Zen i zipkar.
I cambio.
I uber jest.
To mnie już przerasta zupełnie. Nawet nazw nie rozumiem. Dobrze, że zdążyłam zapisać w tym łykendowym rozgardiaszu.
A ja nazwy łapię, ale systemów - to już nie, kończy Ana. Rób Roman, co chcesz, sprzedawaj hondę lub nie, ja wymiękam. Ech, 40-tka blisko, rozum nie nadąża za światem chyba powoli.
Damy radę, mamusiu.

1 comment:

  1. zawsze mozecie od nas samochod pozyczyc! ;) jakby co, dzwon na ... uccle.

    ReplyDelete