Jeszcze się nie zaczęło, a już są problemy, narzekała Ana Martin czynastego od rana.
Jak zawsze. Czy Polska A, B czy D, bo C to tylko mignęła w przelocie - zebrać się trudno.
Ana, zapominasz o solidarności i czarnym? upomina się o rodaków Roman. Raz mniej, raz więcej.
Nie zapominam. Ale widzę, że niestety zapał do protestów spada.
To naturalne.
Naturalnie przykre, że tak to ujmę wręcz.
No ale jakaś tam grupka się nas wczoraj zebrała. Na Pularcie, co to na szczęście zastąpił nam Hejzla i atomy.
W ciemnościach, co trochę nie tego owego zdaniem Any, bo jak tu nas mają oglądac i przeczytać manifesty na czarnym, ale trudno, wszystkim się nie dogodzi.
Dobrze, że ta grupka przynajmniej się zgrupowała. Mimo obiektywnych przeszkód w rodzaju : godzina, dzieci, transport, korek oraz wymówek: deszcz, szarość, zimno, Belgia, po co i inni niech idą.
No właśnie. Grupka. A przecież powinno być grupsko! Grupiszcze!
Ana, marzysz. Rozmarzysz się zawsze, na jakiś temat, jakbyś ludu nie znała, w tym własnych Polaków, co to na Sanżilu charakteryzują się tym samym, co ci pozostali w D, a potem się prawie że mażesz, że znów to samo.
Rozmazuję się właśnie znów z żalu, że gadanie gadanie gadanie nie przechodzi w robienie, a przynajmniej cichy udział.
To niewiele kosztuje. Zorganizować się zawczasu. Zapisać to w kalendarzu zwykłym, w przypadku mnie, lub ajfonie - w przypadku wszystkich innych.
I przyjść, stanąć, pokrzyczeć, rozwinąć manifest. To dla nas wszystkich w końcu. Dla nas może nawet mniej, niż tych tam.
Może to sedno problemu właśnie. Żeśmy bezpieczne i bezpieczni w sumie. Nic nas nie dotyka. Jest tak spokojnie, że można na okrągło jechać na Sanżil i okoliczności, jak to tu strasznie niewygodnie pod tym względem i pod tamtym, zamiast się zastanowić.
Że w Polsce D, do której większość tych nieprotestujących wkrótce ściągnie na święta, jest jeszcze bardziej niewygodnie.
I może jednak by warto tę refleksję mieć gdzie w zanadrzu i chodzić po protestach.
Póki wolno w ogóle, dodaje ponuro Roman.
Właśnie.
No comments:
Post a Comment